Ogłoszenie

Vatt'ghern pod przeniesiony! Znajdziesz nas teraz tutaj

---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ----------------------------------------------------

#1 2017-07-16 13:59:25

 Orlaith

Próba Traw

Miano: Orlaith de Eldingar
Rasa: człowiek
Wiek: wiosen może ze dwadzieścia

Co czytasz?

Zakładam wątek z ciekawości, zastanawiając się jakie książki aktualnie maglujecie. Ale nie tylko, bo szukam ciekawych tytułów na później, a wiem, że się nie zawiodę co do różnorodności  Waszych zainteresowań!

Zaczęłam ostatnio Mitologię Słowiańską Gieysztora, teraz przeglądam internety szukając czegoś absurdalnego. Trafiłam na "Brud", który chciałam już jakiś czas temu zamówić, ale obok tego znalazłam jeszcze "Życie seksualne bliźniąt syjamskich".


Karta Postaci  | Monety: 20 koron novigradzkich
EVENT: biała koszula, dobrze dopasowany kaftan, wysokie buty, jasne spodnie jeździeckie.

Offline

 

#2 2017-07-20 16:11:50

 Millenium

Droga, z której się nie wraca

Re: Co czytasz?

Ken Follett - Upadek Gigantów

Fabularyzowana historia pięciu rodzin w czasie I wojny światowej.
Brak konkretnego głównego bohatera - uwielbiam to.


When I was a child I had a fever

Offline

 

#3 2017-07-20 22:01:28

 Ivan

Wieczny Ogień

Re: Co czytasz?

Błogosławię ten temat.


Tym bardziej, że ostatnio masowo nadrabiam zaległości lekturowe. W ostatnim czasie zjadłem "Mechaniczną Pomarańczę", której pełna wykoślawionych rusycyzmów kmina jest dla mnie jak pieprzony język miłości. Pozwala też docenić przyzwoitość filmowej adaptacji Kubricka, podobnie jak "Fight Club", który łyknąłem na fali ciekawości. Przedtem był wspaniały w swojej szczerości,  "Buszujący w zbożu" dzięki któremu człowiek może znowu się poczuć jak szczeniak z ogólniaka.
Jakoś niedawno przeszedłem też przez krótki "Rehab" Osiatyńskiego, ale jeśli ktoś nie planuje zostać alkoholikiem albo nie interesuje go tematyka uzależnień/terapii to może osrać ten temat, bo to raczej wierne sprawozdanie i ukazanie mechanizmów grup wsparcia i leczenia ochlejstwa od środka.

Obecnie po raz kolejny podczytuję sobie genialnego "Króla Bólu" Dukaja, a na rozluźnienie, przed snem - "My, dzieci z dworca Zoo", bo nic tak dobrze nie kołysze do snu jak bezpośrednia i opisowa relacja gówniarzy niszczących sobie życia brauniarskim ciągiem i obciągającym za działkę towaru.


Ale nie martw się, przyjdzie zima, przyjdzie wojna, będą nowe oblężenia i grabieże.

Offline

 

#4 2017-08-19 03:10:22

Wulf

Granica możliwości

Re: Co czytasz?

Ja z kolei z czytaniem od zawsze mam jeden, frustrujący mnie do granic obłędu, problem. Mianowicie jestem uczulony na książki w polskim przekładzie, po które nie sięgam od czasu, kiedy na stałe przerzuciłem się na oryginały, albo wersję angielską. Polscy tłumacze są w większości, prócz kilku wyjątków, po prostu mizerni i niejednokrotnie spotkałem się z tym, że książka została zwyczajnie zabita przez translatora, który nie udźwignął prozy zagranicznego autora.

Dlatego po polsku czytam tylko i wyłącznie polskich autorów.  Co zatem czytuje od nich? Cóż, od czasu do czasu wertuję klasyki. Nie wspominam tu o setnym czytaniu Wiedźmina, bo to pewnie nie byłoby nic nowego na tym forum, ale na przykład ostatnimi czasy kosztuję Trylogii Sienkiewicza, bo jakoś lubię wracać do tych klimatów, pomijając że mam słabość do autora. Poza tym to zdarza mi się popełnić Tokarczuk, której Prawiek i inne czasy polecam, bo jest to moim zdaniem fajna lektura. Jacka Komudę i jego sagę o Samozwańcu polecam również, bo to też kawał ciekawej opowieści, zacny staropolski język i dużo historii ledwie tylko pachnącej fantastyką.

Co zaś się tyczy reszty.

W ostatnich dniach wertowałem Doyle'a i Christie, bo potrzebowałem materiału do pracy licencjackiej. Historie Holmesa i Poirota, a w szczególności tego pierwszego, są bardzo interesujące, także jeśli ktoś lubi lekkie kryminały i pokminić nad zagadkami to zapraszam.

Nie cierpię Youth Fantasy, ale muszę tutaj koniecznie napisać o dylogii pani Leigh Bardugo, Six of Crows. Składa się ona z dwóch części, z czego pierwsza to właśnie Six of Crows, a druga to Crooked Kingdom. Bawiłem się przy niej nieziemsko, bardzo dynamiczna, ciekawi, młodzi bohaterowie, którzy toczą istny survival w slumsach podzielonych na gangi. Obiecuję super zabawę i proponuję zapiać pasy przed rozpoczęciem czytania, bo wciągniecie całość nosem.

Dalej!

Catch 22. Paragraf  Hellera zna pewnie już większość z Was, bo to klasyk literatury, ale kto wie, może komuś to umknęło. Wojna, satyra, satyra i jeszcze raz satyra.

Wracając do kryminałów. Jeśli ktoś lubi rozkładające się trupy i pana patologa, który rozwiązuje zagadkę tajemniczych śmierci gdzieś na bagnistych zadupiach to seria z Dr. Hunterem w roli głównej w The Chemistry of Death jest dla Was.

Na koniec wspomnę jeszcze tylko o cyklu The Accursed Kings, która składa się z historycznych powieści o francuskiej rodzinie królewskiej przeklętej przez Mistrza Zakonu Templariuszy, będący poniekąd główną inspiracją George'a Martina przy pisaniu Gry o Tron. Polecam, aktualnie czytam drugą część, The Strangled Queen. Królewskie intrygi, trucie, wbijanie sztyletów, bitwy, seks i dużo cycków. Czegóż chcieć więcej?

Offline

 

#5 2017-11-11 00:39:47

 Ivan

Wieczny Ogień

Re: Co czytasz?

Mały raport na rozruszanie tematu.

Od poprzedniego razu przeczytałem  "American Psycho" na dopełnienie tytułów, które doczekały się niezłej ekranizacji. Jeżeli przepadacie za szczegółowym opisami markowej odzieży, zasad jej noszenia, mordowania prostytutek, okaleczania bezdomnych, powinno przypaść wam do gustu. Chyba, że wcześniej zostaniecie przez nią zmęczeni, bo przez większość czasu jest nieco repetytywna, no ale to część zamierzonej stylistyki.

Potem dosyć szybko zleciała mi lektura "Kondotierów" czyli wspomnień znanego najemnika Rafała Gan-Ganowicza. Podana w zbiorze anegdot historia człowieka, który brał udział w dwóch dużych rewolucjach, pierwszej w Kongu a drugiej w Jemenie. Osobiście znajduję ją przyjemną, choć krótką. Był kiedyś dokument na ten sam temat, m.in na bazie tej książki, praktycznie się z nią pokrywający.

Kolejna była słynna komiksowa seria Gaimana "Sandman" oraz jej równie świetny spin-off "Lucyfer". Historie absolutnie przednie i ciekawe, o złożonych i zróżnicowanych wątkach, w pełni zasługujące na określenie "visual novel", dlatego przytaczam je jako książki. W obydwu przypadkach przeczytałem wszystko co wyszło i ubolewam, że nie ma tego więcej. Fabuła stanowi dla mnie wyznacznik dobrych opowieści o bogach oraz niedościgniony standard dla postaci Lucyfera, który KŁADZIE W GÓWNIE gros innych popkulturowych wariacji na jego temat. Period.

Przeczytałem też "Polskę Piastów" Pawła Jasienicy. Treściwe, komplementarne (choć nienaukowe) dzieło w formie eseju na temat Polski za tytułowej dynastii, właściwie klasyka polskiej literatury. Dużo konkretów na temat ówczesnej polityki, geografii, religii oraz życia codziennego. Napisane w przystępny i ciekawy literacko sposób, przez co zyskuje na wartości, nie tylko edukacyjnej.

Cierpię na pewną przypadłość, której można byłoby dać na imię biblionekrofilia, a objawiającą się tym, że mam słabość do książek, które obracają się wokół tematyki funeralnej, zagadnień medycyny sądowej czy fantasy z motywem przewodnim nekromancji. Co jakiś czas, zwykle w okolicach listopada zaczyna dawać o sobie znać, przez co sięgam po dzieła powiązane.

Tym razem padło na pierwszą część cyklu trylogii "Stare Królestwo" pt. "Sabriel". Fantastyka, historia młodej nekromantki. Jak dla mnie generyczna powiastka gatunku, choć z odrobinę ciekawszym motywem przewodnim i uniwersum o pół oczka lepiej nakreślonym niż standardowy fantasyland.  Może kolejne części okażą się lepsze, dla porównania przeczytam je w oryginalne, bo tak jak Wulf słusznie zauważył w poście nade mną, tłumaczenie naprawdę potrafi zepsuć nawet niezłą książkę.

Przedtem czytałem drugą cześć (z osiemnastu w ogóle) cyklu o wampirach znanego jako "Nekroskop". Żadna wybitna literatura, właściwie fantastyka z pogranicza sensacji i horroru w paranormalnej otoczce, ale poszło mi z nią sprawniej i nieco przyjemniej. Do polecenia fanom wampirów niepodlanych sosem "harlequin supersweet" i foliarzom.

Co do rzeczy, które już od dawna mam za sobą, Chemistry of Death faktycznie nie jest najgorsze, choć przy mojej biblionekrofilnej przypadłości mam jednocześnie awersję do kryminałów przez ich zwyczajową schematyczność. To akurat nie było złe i całkiem dobrze poprowadzone, choć pozostawiało niedosyt. Liczyłem na więcej detali pracy koronera/pataloga. Jeżeli ktoś ma do polecenia jakąś powieść z perspektywy tego ostatniego, koncentrującą się faktycznie na detalach jego pracy, a nie tylko pobieżnych oględzinach, niech się wypowie, bo czytałbym.

Jako ciekawostkę dorzucę od siebie Człowieka, który czytał umarłych, kryminał ale rozgrywający się w cesarskich Chinach za dynastii Song. Brzmi jak powieść historyczna, ale poza tłem (skądinąd dobrze dopracowanym) więcej w tym fabuły i intrygi prowadzonej w sposób charakterystyczny dla powieści z gatunku rozgrywających się w czasach współczesnych. Ciekawe urozmaicenie, zwłaszcza że można liznąć nieco historii.

Obecnie mam też ochotę na Sienkiewicza. Chuj, Wulf, namówiłeś mnie na "Samozwańca". Liczę że zaspokoi mój głód, nawet jeśli jako przystawka.


Ale nie martw się, przyjdzie zima, przyjdzie wojna, będą nowe oblężenia i grabieże.

Offline

 

#6 2017-12-09 13:18:09

Wulf

Granica możliwości

Re: Co czytasz?

To ja i coś napiszę, szczególnie, że ostatnio zdarzyło mi się pochłonąć kilka książek, a wśród nich jedną, o której mam bardzo wielką ochotę coś powiedzieć. Mowa tu oczywiście o najnowszym Wiedźminie, Szpony i Kły, który jest zbiorem opowiadań laureatów konkursu nad którym pieczę trzymał sam Sapkowski.

Powiem szczerze, że gdy tylko dowiedziałem się, że wyszedł Wiedźmin a na okładce widniało jebitne imię i nazwisko Andrzeja Sapkowskiego, zajarałem się nieziemsko, szybko jednak ochłonąłem, kiedy doczytałem, że AS na dobrą sprawę niewiele miał z tym wspólnego. Za chwilę jednak znowu dałem się ponieść cichej euforii, uznałem bowiem, patrząc kątem oka na stronę Vattgherna, że skoro napisali to fani, to może rzeczywiście Szpony i Kły nie będą złe. Na tę myśl złożyły się przede wszystkim dwa powody: widywałem tu na forum ludzi z całkiem niezłym warsztatem, posty których czytałem z przyjemnością i założyłem, że w konkursie udział wzięły same tuzy literackie, a już na pewno takowe są wśród laureatów, oraz przywołałem Sezon Burz i doszedłem do wniosku, że Sapkowski na starość wcale nie zachwyca i może faktycznie, danie szansy młodym i ambitnym ożywi uniwersum Wiedźmina.

Nie mogłem być bardziej w błędzie.
Jeśli ktokolwiek zastanawia się nad kupnem tej książki, good luck and have fun — rozczarowanie gwarantowane.

Wszystkie opowiadania, pośród których wyróżniłbym może dwa, i nie dlatego, że były wybitne, ale poprawne, prezentują mizerny poziom, groteskowość, pisząc w stylu, który do Wiedźmina nie pasują zupełnie, lub próbując nieudolnie naśladować styl Sapkowskiego. Opowiadania są nudne i pozbawione większej treści i morału. Zapomnijcie o przywiązaniu się do któregoś z bohaterów, o moralnym kacu, czy czymkolwiek podobnym. Kilka wypocin po prostu skipnąłem, uznając, że zwyczajnie szkoda mi czasu.

Na koniec wspomnę tylko o cenie. Płacenie za całość 45zł (a w niektórych miejscach i więcej) jest po prostu zbrodnią, a ja wam polecam przeznaczyć tę kasę na coś znacznie lepszego.

Offline

 

#7 2017-12-09 16:59:16

 Ivan

Wieczny Ogień

Re: Co czytasz?

Tak się składa, że dorwałem powyższy zbiór opowiadań we własne szpony i niedawno skończyłem, nosząc się z zamiarem napisania tu posta na ten temat, niestety głupi Wulf mnie uprzedził, perfidnie wykorzystując moją krótką nieobecność. Co gorsza, zrobił to na tyle trafnie, żeby oddać moje dokładne wrażenia w sposób niepozostawiający miejsca na nic poza rozwinięciem powyższego posta. Well played, Wulf.

Podobnie jak wyżej, z gąszczu jedenastu tekstów osobiście wyróżniłbym dwa.  Byłyby to: zwycięski „Kres cudów” oraz „Lekcja samotności”. Porządnie warsztatowo, sensownie osadzone w uniwersum Sapka i dobrze skonstruowane pod względem narracji. Jeżeli chodzi o ogólne wrażenia, poziomem dorównują „Sezonowi burz”, który ktoś kiedyś trafnie określił mianem „fanika Sapkowskiego na temat własnej prozy”.

Jak na opowiadania fanowskie za przyzwoite uznałbym też „Skalę powinności” oraz „Co dwie głowy...” (z przewagą tego pierwszego), oparte na rozwijaniu niedopowiedzianych wątków, w pierwszym przypadku Coëna, w drugim – Lamberta i Triss. Z czego pierwszy, dopowiadający losy wiedźmina z Poviss w trakcie wydarzeń z sagi jest nieco lepszy niż opis wspólnego polowania dwójki, które ma miejsce już po śmierci Geralta.

Całą resztę tekstów, wywaliłbym ze zbioru bez cienia żalu. W przeciwieństwie do ostatnich „Opowieści ze świata wiedźmina” naszych przyjaciół zza wschodniej granicy, autorzy „Szponów” wykazali się dalece większym wyczuciem i znajomością wiedźmińskich realiów, pozwalającą przypuszczać, że przeczytali coś więcej niż debiutanckie opowiadanie Sapkowskiego na temat wiedźmina. Raczej bez błędów operują pojęciami i prawidłami szczątkowego świata przedstawionego, zdarza się, że tu i ówdzie sprytnie je rozszerzą, dodając coś od siebie, wpasowując to w sposób, który nie budzi oczywistego dysonansu z wykreowanym przez oryginalnego autora światem. Groteska zaczyna się dla mnie w momencie, gdy elementy zaczynają być nieprzemyślane i do siebie niepasujące. Przykładem może być tytułowe opowiadanie (w moim odczuciu słabe, które użyczyło nazwy zbiorowi ze względu na chwytliwy tytuł), w którym pojawia się koncept „wieloświadomości”, jak żywcem wyjęty z lore Wieloświata w systemie D&D (kłania się też Planescape: Torment, gdzie został użyty), gdzie nosił nazwę „Wielojedności”. Nie pasowało mi to ni w ząb, ni w kieł do świata wiedźmina. Nagłe wprowadzenie tego nieodkrytego wcześniej fenomenu zwyczajnie chwiało mi dotychczasowymi prawami Natury i ukrytej w niej Mocy, podobnie jak antropomorfizacja zwierząt czy samej w końcu strzygi. Ukazanie wydarzeń z jej perspektywy to interesujący zabieg, ale zbytnie jej uczłowieczenie zupełnie wybija ją ze wcześniejszego kontekstu, w którym została osadzona. Takie prawo autora, być może i taki jego zamiar. Po mojemu sprawdziłby się lepiej, gdyby sam tekst był mniej odtwórczy względem oryginału.

Jako wnikliwy pojeb, zdolny cytować pięcioksiąg z pamięci, zwróciłem też uwagę na interesujące (dla mnie) zjawisko, przewijające się w sporej części opowiadań. Mianowicie czerpanie motywów ze znanej serii gier na temat wiedźmina. Wielu autorów inspirowało się „rozszerzonym uniwersum” zaserwowanym przez twórców gry. Na ten moment jestem w stanie sobie na przykład przypomnieć kilka miejscowości pojawiających się w „Dzikim Gonie” (bodaj Biały Sad), stosowanie oleju mającego wzmagać krwawienie potwora i rzucanie znaku Quen tuż przed walką (obrazuje to mechanizmy żywcem wyjęte z gry). Nazwy własne postaci i bestii jak „nekker” czy „Raymond Maarloeve”. Większość z nich wyhaczyłem w opowiadaniu „Co dwie głowy...”, co nie jest dziwnym, biorąc pod uwagę, że całą swoją konstrukcją przypomina schemat questa z wiedźmińskim zleceniem na potwora (z pewną szkodą dla całości). Pokazuje to, że wśród miłośników wiedźmina, dzieło Redów uplasowało się wysoko, stanowiąc bez mała (w ich sercach) quasi-kanoniczną kontynuację sagi, a przynajmniej rozszerzenie wiedźmińskiego świata. Ciekawe, choć w opowiadaniach fanowskich, widziałbym raczej rozwijanie to, co znalazło się w książkowym pierwowzorze.

A skoro już przy detalach jesteśmy, dobra znajomość sagi będzie nieodzowna, by cieszyć się kilkoma perełkami zbioru, jednak ma i swoje drugie ostrze, któremu na imię głos rozsądku. W takiej „Ironii losu” (subiektywnie najsłabszym opowiadaniu z całości, w którym postać Geralta stanowiła pretekst dla wprowadzenia autorskich, w zamierzeniu fajniejszych) wiedźmin decyduje się trzymać przy sobie miecz w gospodzie, „na wszelki wypadek” w razie konieczności konfrontowania się z miejscowymi pijaczkami. Ten jeden detal wystarczyłby mi, by zepsuć odbiór całości. Kto przynosi coś większego od noża na karczemną burdę? Od kiedy Geralt nie jest w stanie poradzić sobie z kilkoma gorzałkosiami bez uciekania się do klingi? Celowo pomijam tutaj akcję, którą białowłosy odwalił „Pod Lisem” u początków swojej kariery, bo służyła ona zyskaniu rozgłosu.

Konkludując ten chaotyczny zapis uwag i wrażeń: kwestia ceny. I tutaj zgodzę się, że circa around 5 dych za niniejszy zbiór to spora przesada, więc można go sobie śmiało odpuścić. Sapkowski stwierdził kiedyś, że cena książki nie powinna przekraczać ceny flaszki wódki (a za tą, którą sobie zaśpiewali, idzie kupić litr oryginalnej „Finlandii”). Nic tylko podpisać się pod jego słowami, tak jak on sam podpisał się nazwiskiem pod „Szponami” (nie bez pewnej hipokryzji, nieładnie mistrzu Ravix).

Nie polecam nikomu, bo wiem, że fanatycy wiedźmina i tak zapoznają się ze zbiorem, choćby po to, żeby być „na bieżąco” i z samej ciekawości. Cała reszta może mieć spokojnie wyjebane i zaczekać, aż cena spadnie lub ewentualnie nabyć sobie ebooka.


Ale nie martw się, przyjdzie zima, przyjdzie wojna, będą nowe oblężenia i grabieże.

Offline

 
POLECAMY: Herbia PBF Everold

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.motorynka.pun.pl www.oszustwsieci.pun.pl www.prof-mat-fiz.pun.pl www.2lo.pun.pl www.grabakugan-pbf.pun.pl