Ogłoszenie

Vatt'ghern pod przeniesiony! Znajdziesz nas teraz tutaj

---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ----------------------------------------------------

  • Index
  •  » Port
  •  » Zamtuz „Upadła Gwiazda”

#1 2014-12-08 19:03:25

Licho

Okruch Lodu

Miano: Alsvid
Rasa: człowiek
Wiek: 20 — 25

Zamtuz „Upadła Gwiazda”

http://oi60.tinypic.com/11ru806.jpg


Wędrując bocznymi uliczkami podle portu, lza natrafić mniejszym lub większym przypadkiem na niechlujny, sprany szyld Upadłej Gwiazdy. Burdel, ni mniej ni więcej. Burdel rzeczony mieści się w zatęchłej, ciemnej piwnicy po starej tawernie — niesławnej konkurencji Kelpie — której właściciel miał pecha zdecydować się na drastyczny krok odebrania sobie życia. Zarazem miał szczęście, by znaleźć kilka bezinteresownych par ramion do pomocy przy wieszaniu się na krokwi własnego przybytku.

W wąskim, ciasnym przedsionku zamtuza pachnącym grzybem i zaciekami na ścianach dwóch mistrzów małodobrych pobiera stosowną opłatę od odwiedzających. Opłata wpierw może się wydać ordynarnie zawyżona w stosunku do jakości usług, patrząc jednak po bliznowatych gębach wykidajłów zaczyna okazywać się coraz bardziej rozsądna, kończąc zaś na grubych, okutych żelazem pałach u pasów — nie pozostawiająca cienia zwątpienia, co do cnoty i uczciwości takiego myta. Wnętrze piwnicy osnuwają pod sklepieniem i wzdłuż ścian ciężkie, karmazynowe zasłony — niechybnie poszyte ze starych żagli — by wytłumić nieco smród stęchlizny oraz spływającej wszędy wilgoci. Prowizoryczne izby wydziela się ruchomymi parawanami, na wypadek przytoczenia się niezguły i czerwonego buraka, co mu wstyd i jeszcze nie wszystko jedno bździć się, gdzie inni jedzą i piją.

Dziewczynki spod
Upadłej Gwiazdy nie należą do piękności, a urodę niejednej z nich poprawiły pięść czy nóż niezadowolonego klienta. Dziewki staranniej niźli monety kolekcjonują jedynie rozliczne choroby weneryczne — można liczyć bez ochyby, że wejść do lokalu samemu, to opuścić go w towarzystwie. Bynajmniej nie dziewczęcia. Burdel nie może narzekać jednak na brak zainteresowania, chwaląc się najniższymi cenami w Novigradzie oraz po tej stronie Pontaru. Wabi to rozmaitą klientelę, głównie marynarzy, robotników i biedaków.

Opis na podstawie opracowania Saliny.

Ostatnio edytowany przez Licho (2015-02-01 21:04:52)


http://i.imgur.com/oSvPbdj.png
Dhu Feain, moen Feain... | Karta Postaci  | Monety: 50

Offline

 

#2 2017-01-08 14:43:17

Dziki Gon

Miecz przeznaczenia

Re: Zamtuz „Upadła Gwiazda”

Burdel nawet nie umywał się do pozostałych w mieście. Syf, kiła i mogiła, jak to pięknie ktoś kiedyś ujął – tymi też słowami można określić ten przybytek. Jednakże wyróżniał się na tle innych jedną bardzo ważną rzeczą. Może i tutejsze kobiety najpiękniejsze nie były, za pokoje służyły brudne parawany oddzielające kawałek podłogi od reszty, a cała aranżacja wnętrza prosiła się o pomstę do nieba, ale było TANIO. Nawet jeśli cena, jaką żądali panowie broniący wejścia do tegoż przybytku była wygórowana, w porównaniu z taką Passiflorą było to niemal za darmo. Ale cóż porównywać Upadłą Gwiazdę do sławnej Passiflory – to tak, jakby postawić obok siebie żebraka i wpływowego kupca. Jeden wypachniony jest drogimi perfumami, drugi śmierdzi tak, jak śmierdzi mroczna część Novigradu.

W każdym razie Vida wpuszczono. Był wieczór, więc jak w każdym mniej lub bardziej szanowanym burdelu był tłok. Mężczyźni po ciężkim dniu pracy chcieli się zabawić z niezwykle pięknymi, wręcz oszałamiającymi urodą dziewczynkami, ewentualnie skupić się przy jednym z rozklekotanych stolików i ignorując jęki dochodzące zza parawanu stojącego kilka metrów koło nich, i czekając na swoją kolej, porozmawiać przy najtańszych szczynach.

Dzisiaj rzeczywiście było tłoczno. Zewsząd otaczały Viduriona dźwięki wątpliwej rozkoszy oraz wrzaski robotników i marynarzy. Jeśli chciałby zamówić sobie jakąś panienkę, niestety wszystkie były zajęte. Mógł za to usiąść przy jednym ze stolików ciasno poupychanych po pomieszczeniu i zamówić sobie piwo, typowe szczyny, jakie w tej okolicy sprzedawano. Tak więc podróżnik, którego coś, co on sam tylko wiedział przywiało do Novigradu, usiadł sobie przy jedynym wolnym stole, na jednym z niewielu ostałych, rozklekotanych krzeseł, które kiwało się wraz z najmniejszym poruszeniem wędrowca.

Siorbiąc w samotności alkohol, doszły jegomościa skrawki rozmów obsługującego klientelę oraz jej przedstawiciela, który pytał o jedną z pracownic – Dannilę. Mógł z tego wyciągnąć, że spóźnia się ona sporo, odkąd wyszła na przerwę. Z konwersacji wynikało, że ta dwójka martwiła się o kobietę, która przecież powinna być na czas. Nim jednak Vid zdołał wyciągnąć coś więcej z przysłuchiwania się tamtym, przysiadł się do niego jakiś typ.

Widać było, że był młodszy od naszego bohatera. Dużo młodszy. Wyglądał może maksymalnie na dwadzieścia dwa lata. Przede wszystkim był rudy. Rudy jak marchewka, wszystkie jego sterczące włosy były wściekle rude. Twarz, chuda, była usiana na całej długości i szerokości piegami. Uszy odstawały, przez co młodzian wyglądał co najmniej śmiesznie. Nos miał garbowaty, zęby żółte i krzywe, a cały był w czymś umorusany. Jego znoszone ubrania jasno wskazywały na fakt, iż był on niczym więcej niż robotnikiem, choć młodym i zapewne początkującym. Chudym i wystrachanym, jakby zobaczył co najmniej ducha.

— Można? — zapytał nieśmiało, lecz zaraz przysiadł się do Vida i postawił swój kufel piwa. Wyglądał w gruncie rzeczy niegroźnie, a nawet przyjaźnie, ot, zwykły młodzieniec, co pragnął po raz pierwszy gdzieś zamoczyć. To, że wyniesie stąd prawdopodobnie jakieś wredne choróbsko, to całkiem inna sprawa. Jednocześnie z przerażeniem każącym sądzić, iż zaraz zmoczy się w gacie, widać na jego twarzy było ekscytację, i z tymi dwoma emocjami wyraźnie zaznaczającymi się w głosie zaczął rozmowę, nie przejmując się niczym. Po prostu chciał sobie znaleźć prawdopodobnie personę do wygadania się z wątpliwości i lęków. — Pierwszy raz tutaj jestem. Był pan tutaj? Jestem Orie — wyciągnął chudą łapę w stronę Vida. Potem zapytał z pewną wątpliwością w głosie. — To boli?

Offline

 

#3 2017-01-08 14:59:15

Vidurion

Dziecko Niespodzianka

Re: Zamtuz „Upadła Gwiazda”

Kogoś, kto nazwał te paskudne szczyny piwem powinni utopić, a potem dla pewności powiesić - pomyślał Vid sącząc mętny, gęsty płyn. Zaczął przysłuchiwać się rozmowom, by zabić nieco czas oraz oddalić myśli od posmaku, jaki zostawiał po sobie sikacz. Zamyślił się, a nagłe pojawienie się chudzielca sprawiło, że odruchowo sięgnął po miecz. Przyjrzał się piegowatemu od góry do dołu, i już miał kazać mu spieprzać, jednak rudzielec najwyraźniej nie czekał na pozwolenie. Przysiadł się obok Vida i zaczął trajkotać, wyraźnie podekscytowany.
Mężczyzna pokręcił głową, biorąc kolejny łyk, a ciepłe piwo o konsystencji smaru przeleciało przez przełyk, wywołując grymas na twarzy Vida. Tracił cierpliwość i już miał spławić gówniarza, jednak ostatnie pytanie nieco go rozbawiło.
- Czy boli? - spytał uśmiechając się - To zależy czy przyszedłeś tu szukać kobiety czy mężczyzny. Słyszałem kiedyś, że ponoć boli jak to ciebię chędożą. - odpowiedział, nie przestając się szczerzyć.
Dopił piwo i spróbował dać obsłudze do zrozumienia, że chce kolejne, ale chaos i ścisk w burdelu sprawił, że nikt go nie zauważył. Spojrzał na rudzielca, spoważniał i nachylił się, jak gdyby miał mu do powiedzenia jakąś tajemnicę.
- Jak postawisz mi kolejkę czegoś mocniejszego, to chętnie zdradzę ci kilka sztuczek. - zaproponował młodzieńcowi. Nie uśmiechało mu się spędzanie czasu z rozgadanym prawiczkiem, jednak możliwość naciągnięcia go na kilka darmowych kufelków nie była taka zła. Koniec końców, czego się nie robi, żeby zabić kaca. Podniósł pusty kubek i zastukał nim w stół, czekając na odpowiedź.

Ostatnio edytowany przez Vidurion (2017-01-08 19:58:09)


"Bo pić to trzeba umić." - wymamrotał, czyszcząc klingę z kawałków mózgu.

Offline

 

#4 2017-01-15 13:35:01

Dziki Gon

Miecz przeznaczenia

Re: Zamtuz „Upadła Gwiazda”

Chłopak zaczerwienił się, zrozumiawszy, jak głupie pytanie zadał. Ale cóż poradzić, że chłopaka nikt nie chciał doinformować, a on sam zapewne wydedukował, że to, co trzyma w spodniach, służy do zaspokajania kobiet.
— Nie! Nie, nie, ja nie po to... nie. — powtórzył z mocą w głosie, kręcąc przy tym głową żywiołowo, chcąc jakby z niej wyprzeć wizję siebie posuwanego przez mężczyznę. Gdy chyba mu się to już udało, z ciekawością zerknął na Viduriona, który nachylił się ku niemu. Słuchając go, otworzył szerzej usta, po czym łyknął niczym pelikan jego zachętę w zamian za dodatkowy alkohol. Rozejrzał się po lokalu i wstał, machając ręką na obsługującego hołotę, lecz nim najemnik mógł nacieszyć się darmową gorzałą, ktoś wpadł do środka. Ktoś rozdygotany i wyglądający na mocno przerażonego.

Mężczyzna miał na sobie strój robotnika i to w sumie wszystko, co można o nim powiedzieć. Nie było ważnym, jak wyglądał, lecz to, co wyszło z jego ust, gdy wrzasnął, naraz uciszając klientelę i niektóre stękania zza parawanów.
— Dannila nie żyje! — Vid szybko mógł fakty i plotki, które słyszał przed chwilą skojarzyć. Musiała to być prostytutka, której nie było długo. Tuż po tej zaskakującej scenie, gdy wszyscy naraz ucichli, stała się rzecz odwrotna. Wybuchł gwar, słychać było przekleństwa i złorzeczenia, rozpacz i zdziwienie. Najwyraźniej Dannila była w tej spelunie swego rodzaju boginią lub dziwką numer jeden, ponieważ większość, która zdawała się ją znać, zareagowała bardzo mocno.

Z rozmowy wynikło, że znaleziono ją martwą niedaleko tawerny Kelpie. Miała poderżnięte gardło, a sprawca zdołał uciec. Ktoś jednak zdołał go zauważyć, a straż już jest na miejscu. Parę osób poszło zobaczyć, co się tam stało, w tym młody chłopak, który dosiadł się do mężczyzny. Czy Vidurion pójdzie za innymi zerknąć na wątpliwe widowisko?

Offline

 

#5 2017-01-16 11:21:24

Vidurion

Dziecko Niespodzianka

Re: Zamtuz „Upadła Gwiazda”

Młodzieniaszek był naiwny jak niedorozwinięte dziecko, a po błysku w jego oku Vid wiedział, że tylko momenty dzielą go od wypicia na krzywy ryj, w czym był niekwestionowanym mistrzem. Wymyślił kilka bezwartościowych mądrości, które mógłby dzieciakowi sprzedać, a w swojej głowie już widział litry płynącej siwuchy. Mentalnie zatarł ręcę, oczekując na kolejkę postawioną przez rudzielca. Nagle, jego misterny plan został pokrzyżowany przez robola, który wparował do środka jak żona króla Foltesta gdy przyłapała męża w komnacie służącej. Robotnik zaczął się wydzierać, krzycząc coś o martwej dziwce.
- Nosz kur... - zaczął Vid, widząc co się święci, ale nagły wybuch gwaru zagłuszył jego słowa.
Ludzie wysypali się z burdelu, jak flaki z brzucha temerskiego żołdaka, a wraz z nimi zniknęła nadzieja Vida na kolejkę czegoś mocniejszego. Westchnął tylko, wstał i ruszył w kierunku drzwi. Omiótł pomieszczenie wzrokiem i zauważył, że kilku klientów, podczas nagłej ewakuacji zapomniało swoich kufli. Przeszedł się wzdłuż ław i zlał zawartość kilku glinianych kubków do jednego. Chwycił go, nadpił paskudny, rozgazowany płyn i ruszył w kierunku wyjścia. Nie był typem człowieka, który podążałby za tłumem, nie interesowała go też martwa dziwka, ale jak mawiało stare przysłowie - gdzie drwa rąbią tam wióry lecą. A gdzie gawiedź się zbiera, tam o napitek łatwo. A nigdzie nie chleje się tak, jak na stypach. Poczłapał w kierunku głównego wejścia, kierując się za tłumem i sącząc paskudne piwsko. Starał się nie rzucać w oczy, ale w zbieraninie robotników, rybaków i wszelkiej maści obdartusów, niemal dwumetrowy żołdak wyróżniał się z tłumu, jak dziwka wśród sióstr od proroka Lebiody.


"Bo pić to trzeba umić." - wymamrotał, czyszcząc klingę z kawałków mózgu.

Offline

 

#6 2017-01-21 20:05:24

Dziki Gon

Miecz przeznaczenia

Re: Zamtuz „Upadła Gwiazda”

Vidurion poszedł za tłumem, lecz ze sobie tylko znanych przyczyn skręcił w którąś z bocznych uliczek. Cóż bowiem go obchodziła jakaś pierwsza lepsza zarżnięta dziwka? Na dodatek stracił tak dobrą okazję do darmowej wypitki. Cóż, mówi się trudno i idzie do przodu, tak jak on teraz. I tak też niejako zawracając w stronę burdelu, doszły go zza zakrętu jakieś śmiechy i jednocześnie jęki. Gdy znalazł się za nim, jego oczom ukazał się ciekawy widok.

Otóż dwóch zbirów, typowych pijaków trudniących się rozróbami na mieście znęcało się nad gnomem. Gnom jak to gnom miał spiczasty nos, był niski (Vid mógł słusznie podejrzewać, że facet sięgałby mu może nieco wyżej niż do pasa) i drobny. Jego napastnicy zaś wyglądali, jakby nie potrafili korzystać z mózgu. Ot, dwóch mięśniaków, jeden łysy, drugi z długimi, ciemnymi włosami związanymi w kitkę. Sięgali Vidurionowi zaledwie do nosa, ale czuć było od nich alkohol i mnóstwo testosteronu. W parze czuli się silniejsi nawet od górującego nad nimi mężczyzny.

Wiszący i majtający do tej pory nogami gnom upadł na ziemię, gdy łysy go puścił.
— Te, pa kogo nam tu przywiało — powiedział kompan, taksując Vida wzrokiem. On sam mógł zauważyć u obydwu miecze u pasa, na pierwszy rzut oka nie wyglądające na dobrej jakości.
— Wyskakuj z piniondza chłopie albo ci jeszcze bardziej mordę wykrzywimy — odezwał się łysy, kopiąc jeszcze gnoma, który pisnął i skulił się, nie zamierzając na razie nigdzie uciekać, prawdopodobnie zbyt przerażony sytuacją, w której się znalazł. Panowie natomiast podeszli bliżej mężczyzny, najprawdopodobniej z zamiarem zaatakowania go, gdyby ten jakimś cudem odmówił. Byli chyba bardzo pewni siebie w swoim towarzystwie, że w ogóle odezwali się do Viduriona.

Offline

 

#7 2017-01-21 20:35:20

Vidurion

Dziecko Niespodzianka

Re: Zamtuz „Upadła Gwiazda”

Pokrętne uliczki dzielnicy portowej okazały się zdradzieckie dla wypitego wojaka. Zamiast podążać za tłumem, gdzie na końcu podróży czekała na niego okazja do wypicia, zawędrował do jakiejś ciemnej alejki, gdzie dwóch chlejusów znęcało się nad bezbronnym gnomem. Ale jak mawiał jego były dowódca Porażka często prowadzi do zwycięstwa. A nic bardziej nie przypominało zwycięstwa, niż hojny niziołek, gotowy odwdzięczyć się za uratowanie życia i majątku. Mężczyzna przystanął, wpatrując się w dwójkę chojraków, a jego twarz zmarszczyła się jeszcze bardziej. Normalnie nawet by się tu nie przytrzymał, ale czuł okazję do zarobienia małego grosza. Postanowił więc dać upust dla swego gniewu, spowodowanego brakiem wódeczki.
- Ajć, obdartusy, w ogóle nie wiecie jak naciągać na pieniądz. - odezwał się w kierunku dwójki, tonem głosu nabytym jeszcze w szlacheckich latach. - Patrzajcie i się uczcie od starego wyjadacza. - powiedział, za wczasu poluzowując miecz.
- Szanowny panie gnomie, czy byłby pan skłonny spragnionemu wędrowcowi postawić kolejkę lub dwie? Jak to mówią - nic za darmo, proponuję więc interes. Ja tym dwóm spuszczę solidny wpierdol, a pan mi się odwdzięczy. To jak? - zapytał, przenosząc wzrok to na uciskanego niziołka, to na dwójkę obdartusów. Trzymał prawą dłoń blisko rękojeści swojego miecza. Gdy tylko pijacy próbują się na niego rzucić, doskakuje do jednego z nich i z zaskoczenia wyprowadza mocny cios nabijaną w ćwieki rękawicą, celując w szczękę. Tuż po tym zwinnie odskakuje w tył i wyciąga miecz, zakręcając nim młynka.
- No, to potańcujmy! - wydarł się, a na jego twarz wstąpił uśmiech, który towarzyszył mu zawsze, gdy skakała mu adrenalina. Rozczochrany, zarośnięty, z bananem od ucha do ucha wyglądał jak pogański bóg wojny i rozpierdolu.


"Bo pić to trzeba umić." - wymamrotał, czyszcząc klingę z kawałków mózgu.

Offline

 

#8 2017-01-22 18:34:15

Dziki Gon

Miecz przeznaczenia

Re: Zamtuz „Upadła Gwiazda”

Przemowa Viduriona wprowadziła zamęt w ograniczonych umysłach bandziorów, którzy nie spodziewali się raczej paplaniny, ale prędzej posłuszeństwa ze strony ich kolejnej ofiary tudzież mordobicia, w którym mogliby ulżyć swojej nagromadzonej w dzień agresji. No cóż, teraz aktualnie rzeczywiście słuchali, chwilowo nie wiedząc, co też mogą uczynić. W tym samym czasie gnom siedział skulony pod ścianą, ale zerkał przerażony na Viduriona, który właśnie składał mu całkiem uczciwą i w porę złożoną ofertę. Gdy najemnik skończył, ten coś wybełkotał, niezrozumiałego chyba nawet dla niego, po czym odsunął się od nich jeszcze dwa kroki. Zerknąwszy na uzbrojenie Vida, machnął nieznacznie ręką i skinął głową. Znaczyło to mniej więcej, że się zgadza. Najwyraźniej zbójcy zabrali mu także głos i potrafił tylko gestykulować. Przekaz był jednak jasny, a i niedobrzy panowie jakoś chętni byli do swady, toteż Vidurion musiałby się z nimi pobić, nawet, jakby gnom jakimś cudem się nie zgodził.

Bliżej był łysy, toteż jemu oberwało się w szczękę. Zatoczył się do tyłu z krzykiem, chwytając się za nią i pozwalając swojemu kamratowi działać za niego. A ten już stał z wyciągniętym mieczem, warcząc na niego i chwytając przynętę. Rzucił się na niego, próbując ciąć Viduriona na odlew, lecz ten w porę sparował uderzenie. Bandzior już przymierzał się do kolejnego ciosu, nie chcąc dać wytchnienia mężczyźnie, który mógł teraz zaatakować.

Offline

 

#9 2017-01-22 19:54:16

Vidurion

Dziecko Niespodzianka

Re: Zamtuz „Upadła Gwiazda”

Vid zakończył swoją przemowę i oczekiwał od niziołka słów potwierdzających przyjęcie propozycji. Cóż, słów się nie doczekał, jednak z jego reakcji mężczyzna mógł bez problemu wywnioskować, że gnom zgadza się na wszystko. Uderzając pięścią miał nadzieję na pozbycie się jednego z przeciwników, jednak nie docenił stężenia alkoholu w organiźmie łysego, które nadało mu iście heraklesową wytrzymałość. Długowłosy próbował ciąć, jednak nieporadnie. Wieloletnie treningi szermiercze sprawiły, że ta dwójka nie była dla Vida godnymi przeciwnikami. Dodatkowo, na ich wielkie nieszczęście, do całej sytuacji wkroczył jeszcze jeden aspekt. Żaden z nich nie mógł podejrzewać w co się wpakował.

A w co takiego strasznego zagmatwała się nasza dwójka obszczymurków? Otóż, choć nie mogli tego wiedzieć, stali się jedyną przeszkodą pomiędzy Videm a obiecaną, płynną nagrodą. A jak mówiło stare, redańskie przysłowie - "Nie wpierdalaj się między wódkę a zakąskę". A tym bardziej, nie wpierdalaj się między skacowanego Temerczyka a darmową flaszkę. Na twarz mężczyzny wstąpił paskudny grymas.

Vid uznał, że czas na elokwentne dysputy i szermiercze popisy skończył się dokładnie w tej chwili. Nastał czas miecza i topora, czas pogardy, czas wyprucia flaków dwóm pechowym pijaczkom. O tak, gdy opuszczali dziś swoje domy z nadzieją na szybki zarobek, nie spodziewali się, że spotkają na swojej drodze demona zniszczenia. A w takiego demona przemieniał się Vid, gdy coś stawało mu na drodzę do osiągnięcia stanu upojenia.
Niemal od niechcenia odbił cios długowłosego i wykorzystując impet uderzenia zamachnął się mieczem i ciął z nad głowy, celując w bark. Ciął nie dbając, czy przeciwnik zdąży się zasłonić, sama siła ciosu powinna zdruzgotać jego tani miecz i przeciąć go od obojczyka do jaj. Adrenalina, pomieszana z gniewem, zniecierpliwieniem i nieugaszonym pragnieniem została przelana w jedno, druzgoczące cięcie.
Niezależnie od wyniku, Vid odskakuje krok w tył, będąc gotowym na dalszą walkę.


"Bo pić to trzeba umić." - wymamrotał, czyszcząc klingę z kawałków mózgu.

Offline

 

#10 2017-01-27 23:06:33

Dziki Gon

Miecz przeznaczenia

Re: Zamtuz „Upadła Gwiazda”

Jedni zaczynają wojny z powodu pięknych kobiet, które znęciły swym urokiem dzielnych władców i rycerzów, którzy gotowi byli pozwolić swojej chuci wziąć górę nad rozsądkiem. Inni walczyli o pieniądze. Istnieje nawet dobrze obrazujące to powiedzenie: "jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze". Najemnicy czy nawet praworządni potrafili skakać sobie do gardeł o byle kufer złota, który nęcił ich swoim blaskiem. Jeszcze inni bili się o terytorium, czy to o kawałek pola, wioskę należącą do jakiegoś szlachcica lub nawet większe połacie liczące sobie dziesiątki, setki kilometrów.

Natomiast Vid bił się o wódkę.
Powód zdaje się prozaiczny i mało szlachetny, lecz to alkohol, który wkrótce mógłby krążyć w jego krwi stał się paliwem dla jego adrenaliny. Obietnica darmowej wypitki była tak kusząca, iż ten rzucił się w wir walki, mało ambitnej i zdecydowanie nie wymagającej dużych pokładów wysiłku i umiejętności. Kim bowiem było dla niego dwoje pijaków, których tępe miecze nie potrafiły trafić do celu, a którzy znęcają się nad słabszymi i niższymi od siebie? Dzisiaj natomiast trafili na nie tego, co trzeba. Krótko mówiąc, przeliczyli swoje umiejętności, czepiając się Viduriona.

Łysy przygotowywał się chyba do jakiegoś ataku, ale najemnik skupiał się teraz na tym, który miał jako takie owłosienie na głowie. I tak też ciął, a gdy odskoczył od napastników, ujrzał, że jego miecz jest zbroczony krwią. Tak samo jak koszula pijaka, która bardzo szybko barwiła się na purpurowy kolor, przesiąkając juchą wylewającą się z cięcia, które zadał w błyskawicznym tempie. Mężczyzna popatrzył się wielce zadziwiony na ranę, po czym coś mamrocząc, zatoczył się na ścianę najbliższego domostwa i osunął po niej ciężko. Ten, który dostał po mordzie, popatrzył się najpierw na swego towarzysza, potem na Viduriona, po czym zaczął się cofać, wręcz błagając o litość. Gdy znalazł się u wylotu uliczki, puścił się biegiem i tyle go było widać.

Tymczasem gnom przestał się kulić i płakać jak ostatnia ciota i zerknął na ciężko rannego dawnego dręczyciela, po czym na Viduriona, wciąż z lekkim szokiem wypisanym na twarzy. Smarknął głośno, zagłuszając jęczącego pijaczynę i powstał chwiejnie. Koszulę miał konkretnie wymiętoszoną, twarz zaczerwienioną z płaczu oraz nabrzmiałą od ciosów, jakie musieli wymierzać mu przed przybyciem Vida. Próbował właśnie udawać, że wcale przed chwilą nie wył jak jakiś dzieciak, ale bardzo słabo mu to wychodziło.

— Dź-dziękuję — wybąkał, gapiąc się w buty Viduriona.

Offline

 
  • Index
  •  » Port
  •  » Zamtuz „Upadła Gwiazda”
POLECAMY: Herbia PBF Everold

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.pes6ligaonline.pun.pl www.gorwroclaw.pun.pl www.costam.pun.pl www.sagaludzilodu.pun.pl www.saar.pun.pl