Ogłoszenie

Vatt'ghern pod przeniesiony! Znajdziesz nas teraz tutaj

---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ----------------------------------------------------

#1 2014-12-08 19:20:18

Licho

Okruch Lodu

Miano: Alsvid
Rasa: człowiek
Wiek: 20 — 25

Kordegarda

http://oi60.tinypic.com/muh9hg.jpg



Kilka kroków za bramą główną, między królewskimi ogrodami, mieści się samotny, murowany budynek — ostatnia zamkowa linia obrony. Kilkupiętrowy kompleks potrafi pomieścić nawet do kilkuset wyszkolonych żołnierzy, gotowych oddać życie za Hierarchę.

Niższe piętra zapchane są rynsztukiem wojskowym, zawsze gotowym do użytku. Wyżej znajdują się sypialnie, zaś na samej górze — biuro dowódcy jednostki. Warunki każdej izby są spartańskie — bez niepotrzebnych wygód, zaspokajając jedynie najważniejsze ludzkie potrzeby. Priorytetem jest gotowość do walki w każdej chwili.

Panuje tu nieprzerwane poruszenie. Najbardziej znacząca jednostka wojskowa miasta musi zdawać ciągłe raporty ze swojej pracy. Co kilka chwil dochodzi do zmiany warty na murach donżonu, posłańcy są przysyłani i oddelegowywani, sprawdza się asortyment i zaopatrzenie. Jedynie w sypialniach można odpocząć od wrzawy, gdzie zmęczeni strażnicy udają się na zasłużony odpoczynek. Na samej górze kompleksu, a więc w biurze kapitana, przyjmowani są niższej rangi posłowie, dzienne zadania wysyłane między żołnierzy. Atmosfera zdaje się być stosunkowo swobodna, choć czuć w powietrzu delikatną nutę napięcia, oczekiwania.


Opis autorstwa Ejiry.


http://i.imgur.com/oSvPbdj.png
Dhu Feain, moen Feain... | Karta Postaci  | Monety: 50

Offline

 

#2 2015-03-07 20:15:54

Dziki Gon

Miecz przeznaczenia

Re: Kordegarda

Mały pochód przemierzający ulice Novigradu budził pewne zainteresowanie, ale nie większe niż przewijający się co jakiś czas kupcy. Rycerz szedł obok półelfki i milczał zajęty własnymi myślami, całkowicie ją ignorując. Strażnicy z tyłu rozmawiali między sobą, wybuchając co jakiś czas obleśnym śmiechem.

- Uuu, patrz jakie piękne cycuszki!
- A patrz jak podskakują!
- Mógłbym potrzymać, żeby się uspokoiły!


W ten oto sposób minęła cała droga od bramy aż do zamku. Kordegarda jak zwykle tętniła życiem. Wszędzie biegali ludzie.
- Proszę zdać całą broń i konia. Nosikamyk, zaprowadź panienkę do kancelarii, niech jej wystawią kwitek. No co się tak gapisz? Przecież nie będzie z koniem po kordegardzie łazić. Co mamroczesz? Chcesz żeby ci jaja odcięli za wpuszczenie postronnego z mieczem? Tak myślałem, że lubisz swoje jaja, więc bierz je w troki i do dzieła. Ja zaraz wracam.
Po wydaniu rozporządzeń rycerz oddalił się chrzęszcząc zbroją, choć odgłos ten szybko zginął w panującym hałasie.

Tymczasem Nosikamyk mruknął coś wielce nieartykułowanego, co najbliższe było ziewnięciu. Na szczęście skinięcie jego głowy było nieco wyraźniejsze. Zaprowadził Salinę do drzwi, w które zapukał. Wychylił się zza nich starszy człowiek z dużym, czerwonym nosem. Nie odzywając się poszedł obejrzeć cały dobytek, z którym przybyła, a raczej została przyprowadzona kobieta.

- To ten... Tego. Za mną, proszę - mruknął, wracając do czegoś, co hucznie nazwano kancelarią, a w rzeczywistości było niewielkim pokoikiem z metalową szafą, stołem z papierami, piórem, butelką atramentu i drugą, pełną czegoś przeźroczystego, sądząc po zapachu - nie wody. Mężczyzna wskazał kobiecie krzesło po jednej stronie (tej, z której dalej było do płynu niebędącego wodą), a sam usiadł po drugiej.

- Koń, juki wraz z zawartością... Jakby przypomniała, co tam było. I ten, broń. Tę... no broń, to położyć na stole. Dzisiaj wyjdzie, to wstąpi tu z kwitkiem i ją zwrócimy.

Offline

 

#3 2015-03-10 08:37:19

Salina

Dezerter

Re: Kordegarda

Architektura Novigardu była niepowtarzalna. Miasto kupieckie, jeden z większych portów było bogate. A te bogactwo pociągało za sobą rozmach. Kobieta jednak nie zwracała na to uwagi. Przeklinała w myślach. Wszystkich i wszystko. Obdartusa-półgłówka, który nie reagował gdy przywalili się strażnicy. Nadgorliwego rycerzyka, który chyba z nudów i dla pokazania jaki to nie jest twardy ją aresztował. Obleśnych strażników za to, ze byli obleśnymi strażnikami. I siebie, za to, że wpakowała się w kolejne gówno.
Pod kordergardą oddała wodze konia. W środku gdy Nosikamyk kazał jej się rozbroić spojrzała na niego. Miejsce zwykłej czupurności zajęła bierność i zniechęcenie. Znowu wylądowała w ciupie. Znowu za niewinność, parę razy popełniła przestępstwo za które należał jej się stryczek, ale nie tym razem. Podniosła się z krzesła i odpięła oba pasy, z mieczem i długim nożem. Broń ułożyła na stole. Z pochew wszytych w kurtkę wyciągnęła cztery noże do rzucania i również położyła je na stole. Znowu usiadła na krześle i dopiero odpowiedziała na polecenie.
- Dwie koszule, czerwone. Bielizna, sztuk cztery. Krzesiwo i hubka. Miska, kubek, widelec i łyżka. Drewniane. Koc. Butelka czerwonego wina. Worek z obrokiem. Czyste szmaty, nie pamiętam ile. Potem będę chciała zobaczyć czy wszystko jest zapisane.
Od pasa odwiązała jeszcze sakiewkę.
- Sakiewka z siedemdziesięcioma pięcioma koronami novigardzkimi.
Jeżeli wszystko będzie się zgadzało podpisze kwit i pójdzie za strażnikiem do celi. W przeciwnym wypadku będzie protestować, szczególnie gdy na kwicie zabraknie pieniędzy, broni lub wina.

Offline

 

#4 2015-03-14 01:38:11

Dziki Gon

Miecz przeznaczenia

Re: Kordegarda

Starszy człowiek z czerwonym nosem pilnie notował każde słowo Saliny. Ręka mu się trzęsła, stół się chybotał, a wzrok cały czas uciekał w kierunku butelki z przezroczystym płynem. Wreszcie czerwononosy nie wytrzymał, odłożył pióro robiąc na kwitku sporego kleksa i sięgną po wódkę. Odkorkował ją z niemalże nabożną czcią i upił łyk. W tej chwili wyglądał jak kapłan Wiecznego Ognia. Jego twarz natychmiast nabrała barwy płomieni. Nie tylko nos miał czerwony. Teraz nawet policzki oblały się rumieńcem. Mężczyzna pokraśniał, wyprostował się, w oczach pojawił mu się blask. Skupił się na kartce, ręka stała się pewniejsza i nawet stół jakimś cudem się ustabilizował. Prawdziwa woda życia drzemała w butelce.
   
Ręka czerwononosego zadrżała lekko przy wpisywaniu wina, ale po tej króciutkiej chwili zawahania kontynuowała swą pracę. Mężczyzna wykonał zamaszysty podpis i podał kwit kobiecie. Wszystkie wymienione przez nią rzeczy oraz cała broń zostały pieczołowicie spisane.

- Podpisze tutaj. A jak pisać nie umie, to krzyżyk tedy stawi i dobrze będzie.

Po życiodajnym płynie mężczyzna stał się nieco bardziej rozmowny, a nawet posłał dziewczynie uśmiech. Zebrał całą broń i schował ją do okutej metalem szafy. Kluczyk powiesił sobie na szyi, schował pod koszulę i poklepał się po piersi.

- Także tego. Jak wyjdzie, to podejdzie tu z kwitkiem i my wszystkie rzeczy wydamy.

Ledwie skończył mówić do środka wszedł Nosikamyk.

- Skończyłżeś, Rudolf?

Czerwononosy wyraźnie oklapł, zgarbił się i w milczeniu kiwnął głową. Nosikamyk ponownie skinął Salinie. Przyglądał się piersiom kobiety w sposób tak intensywny, że powinna poczuć na swoim biuście jego dotyk.

- Za mną poproszę.

Nosikamyk po raz pierwszy odezwał się do Saliny. Głos zdawał się mieć jeszcze bardziej obleśny niż jak mówił do innych. Wyraz jego szczurowatej twarzy również pozostawał wiele do życzenia. Zaprowadziwszy nowego więźnia na miejsce, wybrał jej niewielką, ale pojedynczą celę. Zanim jednak ją zamknął uśmiechnął się obrzydliwie i oblizał usta.

- Za bycie grzecznym zwykłem nagradzać...

Jego dłoń powędrowała do piersi kobiety, od której to nie mógł oderwać wzroku przez całą drogę.

Offline

 

#5 2015-03-14 15:54:52

Salina

Dezerter

Re: Kordegarda

Wiedziała, że do tego dojdzie. Było pewne, że w więzieniu strażnicy spróbują się do niej dobrać. Przywykli do brudnych dziwek widząc wysportowaną i atrakcyjną półelfkę, ubraną w przylegający do zgrabnego ciała strój nie będą mogli się powstrzymać. Między wypięciem się dla obleśnego strażnika w obskurnej celi a daniem tyłka w taniej karczmie może była niewielka różnica ale istotna. W karczmie to ona gdy miała ochotę się rżnąć wybierała faceta. Zwykle wypijając wcześniej sporo wina. Miała kontrolę nad sytuacją a w razie zbytniej nachalności nóż. Nosikamyka nie mogła potraktować jak chłopów w Rejzie ostrzem. W pierwszym odruchu chciała strażnikowi przyłożyć i powiedzieć gdzie łapy ma sobie wsadzić. Nauczona jednak przy bramie, że awanturowanie się z strażnikami nie popłaca tym razem się powstrzymała. Miała przeczucie, że skończyłoby się to dla niej zbiorowym gwałtem.

Nie odsunęła się ani nie odtrąciła dłoni. Pozwoliła się dotknąć, chwilę pościskać (bo pieszczeniem nie można było tego nazwać) pierś. Powstrzymała wzdrygnięcie i zdobyła się na figlarny uśmiech. Mruknęła z udawaną rozkoszą.

- Ale ja jestem bardzo niegrzeczna... Jak wyjdę to udowodnię jak bardzo. Może pokażesz mi miasto. Zaczynając od piętra jakiejś karczmy? Ale to jak twój kapitan skończy z tym cyrkiem. Wtedy nie będziemy musieli się śpieszyć...

Miała nadzieję, że Nosikamyk połknie haczyk i wstrzyma swe zapędy do czasu aż jej nie wypuszczą. I nie oddadzą noża.

Offline

 

#6 2015-03-17 17:52:54

Dziki Gon

Miecz przeznaczenia

Re: Kordegarda

Ciężko powiedzieć, co bardziej podziałało na Nosikamyka, kusząca propozycja pięknej kobiety czy odgłos kroków niechybnie oznaczający rychłe pojawienie się towarzystwa. Grunt, że zostawił Salinę w spokoju. Choć z nieco bardziej rozsznurowanym dekoltem. Kiedy jego obślizgłe usta przestały za wszelką cenę dobierać się do jej szyi i twarzy, a dłonie niechętnie rozstały z piersiami, nozdrza metyski przestał drażnić obrzydliwy zapach mieszaniny brudu, potu i alkoholu, który towarzyszył strażnikowi na każdym kroku. Uśmiechnął się ukazując swoją imponującą kolekcję braków w uzębieniu.

- Pokażę ci jak dobrze radzę sobie z niegrzecznymi więźniami - mruknął, w jego mniemaniu ponętnie.

Lochy nie należały do miejsc luksusowych. A ta cela wpisywała się w zwyczajowe wyobrażenie o wszelkich więzieniach. Kamienne pomieszczenie odgrodzone od korytarza kratą. W środku jedno wiadro, w kącie trochę słomy i wyjątkowy luksus - koc. Jedna ze ścian była mocno podziurawiona, można było spoglądać do sąsiada. Większe otworzy zastawiono kratą uniemożliwiając więźniom przechodzenie do siebie. Jeszcze jedna kratka znajdowała się na przeciwko wejścia, zagradzała ona małe okienko, przez które wpadała odrobina światła. Było ono za wysoko, by można przez nie wyjrzeć. Sądząc jednak po odgłosach znajdowało się tuż nad poziomem ulicy.

Nosikamyk wyszedł z celi i zamknął ją na klucz, który podrzucił i złapał w powietrzu chcąc zaimponować swą niebywałą zręcznością. Prawie mu się udało. Gdyby klucz nie zahaczył o sklepienie i nie odbił się niebezpiecznie od podłogi, poleciał w stronę kratki ściekowej i nie zawisł tam na moment, sztuczka byłaby zaprawdę imponująca. Trzeba jednak przyznać, że jej obecne wydanie znacznie bardziej mogło przyspieszyć bicie serca.

W celach wokół można była usłyszeć stłumione parsknięcia bądź zupełnie nieskrywane wybuchy głośnego śmiechu. Więźniowie śmiali się z nieporadności strażnika. Strażnik zamarł wpatrując się wielkimi oczami w klucz. A klucz chybotał się na krawędzi kratki tylko czekając aż nieco mocniejsze drżenie bądź podmuch wepchnie go do środka.

Głośne, niosące się korytarzem śmiechy osadzonych zaalarmowały idącego spokojnie korytarzem jegomościa, którego to kroki prawdopodobnie zniechęciły Nosikamyka do dalszych zabaw z kobietą. Teraz strażnik, zamiast spokojnie iść, biegł. Pojawił się w kręgu światła i ruszył w stronę swojego kolegi. Na swojej drodze miał kratkę. To otrzeźwiło na tyle mężczyznę, który jeszcze przed chwilą chciał popisywać się swoimi zdolnościami. Ruszył podnieść klucz. I popisał się po raz kolejny swą niespotykaną sprawnością. Potknął się, zrobił krok do przodu i zrzucił klucz. Siedzący w jednej z cel dziadek, przez współwięźniów przezywany Staruchem, zarzekał się, że w ciszy, która zapadła, dokładnie słyszał upadający gdzieś w dół klucz. Nikt jednak nie dawał mu wiary. Powszechnie znanym faktem było, że Staruch od dobrych dwudziestu lat jest niemalże całkiem głuchy.

- Cholera jasna - warknął jeszcze Nosikamyk zanim rzucił wściekłe spojrzenie Salinie, której to przecież była wina i oddalił się. Słowa te wywołały jeszcze większą wesołość. Śmiech niczym armatni wystrzał odbił się od ścian, goniąc błazna, który właśnie zgubił drugi, ostatni klucz do pechowej celi.

Offline

 

#7 2017-02-25 18:04:53

Dziki Gon

Miecz przeznaczenia

Re: Kordegarda

Z Tawerny Kelpie

Nasturcja wraz ze strażnikiem po kilkunastu minutach marszu znalazła się w kordegardzie. Nawet w nocy nie było tutaj pusto. Co i rusz ktoś ich mijał, czasem kiwano jej towarzyszowi głową, czasem witano się z nim, a jeszcze częściej spoglądano ciekawie na dzierlatkę. Dotarłszy na dziedziniec, naraz skierowali się ku budynkowi, gdzie szybko weszli. Ziuta, bo tak nazwał ktoś mężczyznę towarzyszącego Nassce, milczał cały czas. W dodatku był spięty, jakby oczekiwał, że kobieta zaraz rzuci się na niego i również poderżnie gardło. Wszystko to wyglądało, jakby naprawdę była podejrzana, chociaż przecież była jedynie niewinnym świadkiem, który znalazł się w nieodpowiednim miejscu i w nieodpowiednim czasie.

Na parterze zatrzymali się w jakimś korytarzu przed żelaznymi drzwiami, przy których stał jakiś młody chłopak wyglądający na mocno znudzonego. Tutaj Ziuta odchrząknął i powiedział rzeczowo:

— Przepraszam, ale będziemy musieli skonfiskować na czas przesłuchania ekwipunek panienki. Oczywiście po wszystkim go zwrócimy — dodał pośpiesznie, po czym pilnujący wyciągnął pęk kluczy i otworzył jednym z nich drzwi. Zamek kliknął, a strażnik nacisnął klamkę, uchylając wejście. Towarzysz Nasturcji spojrzał na nią wyczekująco, czekając, aż odda całą swoją broń.

Offline

 

#8 2017-02-25 19:42:28

Nasturcja

Dziecko Niespodzianka

Miano: Nasturcja
Rasa: Człowiek
Wiek: 23

Re: Kordegarda

Nasturcja zajrzała, co tam widać za żelaznymi drzwiami. Chrząknęła znacząco.

- Mnie to nie wygląda zbyt zachęcająco, panie strażnik - oznajmiła. - Na litość bogów, wyglądam wam na mordercę? Obejdzie się bez odpowiedzi - zapewniła. - Możemy pomówić jak człowiek z człowiekiem, hę? Bez konfiskaty przedmiotów osobistych, dogłębnych rewizji, katów i mrocznych pomieszczeń za żelaznymi drzwiami?

Naprawdę nie zamierzała dawać się nigdzie zamykać, nie skoro po mieście grasował tajemniczy morderca. Miała przeczucie, że doskonale wie jak się skończy cała sprawa. Nasturcją w lochu i strażą zadowoloną z dobrze wykonanego obowiązku oraz oczywiście zabójcą na wolności. Doprawdy, trzeba było spieprzać póki się dało.

Chociaż... może ciągle miała szansę. Opieszale przekładając łuk nad głową, rozejrzała się ostrożnie. Był tutaj znudzony chłopak i był Ziuta. Znajdowali się na parterze. A do okna nie było tak znowuż daleko. Parę rozcięć od szkła nie powinno zanadto popsuć jej tatuaży.

Nasska uznała, że pomysł jest na tyle głupi i spontaniczny, że nie ma się co zastanawiać i rzuciła się do ucieczki zrywnie jak gazela. Na razie zamierzała dotrzeć do okna i wydostać się z pomieszczenia; potem zobaczy, ale najpewniej spróbuje wczuć się w mordercę i po prostu pobiec dość szybko i daleko, by nikt nie gnał za nią w plątaninę uliczek.


Karta Postaci  | Monety: 150 KN

Offline

 

#9 2017-02-26 15:53:08

Dziki Gon

Miecz przeznaczenia

Re: Kordegarda

Strażnik popatrzył się na kobietę jakby obrażony. Za drzwiami natomiast był mrok, choć Nasturcja widziała zarysy jakichś półek. Pewno składzik na przedmioty osobiste przesłuchiwanych/więźniów.

— Nikt tutaj nikogo o nic nie oskarża, panienko. Po prostu takie procedury, nie przesłuchujemy uzbrojonych. No, im szybciej panienka zacznie z nami współpracować, tym szybciej panienkę wypuścimy — powiedział, ponaglając Nasskę. Już wyciągał dłonie po jej łuk, spodziewając się po kobiecie współpracy, gdy na jego obliczu wykwitło zdziwienie. Potem rudowlosa nie widziała grymasu wściekłości i czystej nienawiści, gdyż biegła do najbliższego okna. Kilka stóp na lewo od niej rzeczywiście było jedno – łagodny wieczorny blask wpadał przezeń do środka, rozpraszając mrok korytarza. A potem to już było słychać brzęk tłuczonego szkła, gdy Nasturcja z impetem wpadła w szybę i rozbiła ją, wylatując na dziedziniec. Szybko się pozbierała i jeszcze szybciej zaczęła biec, byle jak najdalej od kordegardy. Być może pech, być może nieszczęśliwy przypadek jednak chciał, że pędząc ku wyjściu z całego kompleksu, będąc może ze trzy stopy od niego, mając przed sobą kilku zdziwionych żołnierzy, usłyszała świst. W następnej sekundzie runęła do przodu, gdy bełt wbił się jej nieco powyżej lewego kolana.

Być może dałaby radę się podnieść i odkuśtykać gdzieś daleko, gdyby nie fakt, że znajdowała się w jednym z najbardziej uzbrojonych miejsc w Novigradzie! Szybko poczuła na swoim karku ciężki bucior i głos dochodzący z góry:

— Zygfryd, przynieś jakieś kajdany! — ktoś inny podszedł do nich, ale z twarzą przy bruku ciężko było jej zauważyć, kto.

— Spróbuj jakichś sztuczek głupia kurwo, to kolejnego bełta dostaniesz między żebra. Zrozumiałaś?! — ostry, chrapliwy głos doszedł do jej uszu. Mogła wywnioskować, że to była ta sama osoba, która w tak szybki sposób ukróciła jej próbę ucieczki.

Gdy wspomniany Zygfryd wrócił, co usłyszała po brzęku metalu, nacisk na jej szyję zelżał, za to poczuła, jak ktoś wykręca jej dłonie do tyłu w dosyć bolesny sposób. Następnie na jej nadgarstki założono kajdany i podniesiono. Lewa noga ugięła się pod nią i zabolała, ale nikt nie przejmował się tym na razie. Nasturcja za to mogła ujrzeć, w jakiej się teraz sytuacji znalazła. Z kuszy celował do niej rosły, brodaty mężczyzna ubrany w klasyczny pancerz straży. Wyglądał groźnie ze swoim długim mieczem u boku i paskudną blizną przecinającą jego prawy policzek. Obok niego stał porządnie rozeźlony Ziuta, również wyglądając jakby miał ochotę rozszarpać Nasturcję na strzępy. Za sobą miała co najmniej dwoje ludzi i ani jednej drogi ucieczki.

— Nie jesteś mordercą, hę? — warknął doskonale znany jej strażnik i zamierzył się na nią. Już po chwili poczuła, jak w ustach wzbiera jej krew, gdy dostała od Ziuty z pięści prosto w nos i usta. Głowa odskoczyła jej do tyłu, a przed oczami miała ciemne plamy. Usłyszała jeszcze: — Masz pierdolone szczęście, że nie jesteśmy sam na sam. Do celi z nią.

Kulejącą Nasturcją popchnięto do przodu i zaczęto prowadzić do budynku.

Offline

 

#10 2017-03-04 20:20:13

Nasturcja

Dziecko Niespodzianka

Miano: Nasturcja
Rasa: Człowiek
Wiek: 23

Re: Kordegarda

Pierdolona kusza, pomyślała dosyć niewybrednie Nasturcja. Pierdolony jasny umysł właściciela kuszy. I pierdolone głupie pomysły, dodała, bo jednak nie była zupełnie pozbawiona samokrytycyzmu. Chociaż z drugiej strony co to za obyczaj, strzelać do każdego kto ucieka. Przeca Nasturcja mogła być... hm, praczką, której się prześcieradła za długo krochmalą. Czy coś.

Nasturcja przez pierwsze kilka kroków była w stanie tylko pluć krwią i mrugać z nadzieją, że ciemne plamy uciekną gdzieś poza granicę wzroku. Noga rwała ją jak jasna cholera.

- No nie jestem - burknęła jednak, sprawdziwszy językiem czy i jak bardzo chwieją się jej zęby. - O czym się przekonacie, gdy zamorduje kogoś innego, o ile jest seryjnym mordercą oczywiście. Acz oczywiście, doceniam przekonanie, że zamordowałabym kogokolwiek bezinteresownie - mruknęła pod nosem.


Karta Postaci  | Monety: 150 KN

Offline

 

#11 2017-03-19 21:55:32

Dziki Gon

Miecz przeznaczenia

Re: Kordegarda

Zęby miały się jako tako, choć Nasturcja miała przedziwne wrażenie, że jej lewa dwójka nie siedzi dobrze i pod naporem jej języka delikatnie się chwieje. Jednakże to było w tym momencie jej najmniejszym zmartwieniem. Prędzej należało zastanawiać się, co się z nią stanie. Można także roztrząsać, czy gdyby kobieta nie próbowała uciec, to może ugadałaby się ze strażnikami? Na dłuższą metę jednak nie można było tak wiele myśleć o przeszłości, kiedy tyle się działo w teraźniejszości!

— Pierdu pierdu. Niewinny nie ucieka — powiedział z dużym przekonaniem Ziuta... choć dało się w tym wyczuć dziwną nutę, jakby to rzeczywiście po prostu była głupia wymówka, byle kogoś zapuszkować. Tak więc Nasturcja pod eskortą została zaprowadzona do budynku, gdzie szybko poprowadzono ją na odpowiednie piętro i do odpowiedniej celi, wcale a wcale nie przejmując się tym, że z nogi sterczy jej bełt. Dopiero przed żelaznymi kratami celi pokwapiono się na ułamanie drewna tuż przy ciele kobiety, a następnie ograbiono ją ze wszelkiej broni i pozostałego dobytku dzierlatki, nie omieszkując przy tym złapać ją za wdzięki czasami. Gdy skończono z nią, bezceremonialnie wepchnięto ją do środka, na odchodne rzucając jeszcze:

— No, to teraz sobie przemyśl swoje zachowanie, a jak wrócę, to masz ćwierkać ptaszyno, cóżeś takiego nawyczyniała! — drzwi za nią się zamknęły, a ranna w nogę Nasturcja została w ciasnej celi z jednym, żelaznym okienkiem tuż przy suficie, z którego sączyło się delikatne nocne światło, jednak za wysoko, by ta mogła przezeń zerknąć. Podobnież do innych cel, ta była brudna i ciasna. Od korytarza odgradzały ją kraty, zaś w środku stało jedno wiadro. W kącie zalegała słoma mająca służyć za posłanie. I to w sumie tyle, nie licząc dziurawych ścian, przez które można było zerknąć do sąsiednich cel. Lub ktoś inny mógł tam zerknąć, co właśnie robił.

Czyjaś twarz patrzyła właśnie przez taką dziurę, z zaciekawieniem studiując aparycję Nasturcji. Młody mężczyzna, umorusany, jak mogła zauważyć Nasska w tym braku światła. Włosy miał przetłuszczone, brud z jego twarzy można było już pewno zdrapywać. Nie odzywał się, ale i nie odchodził od wnęki. Po prostu przyglądał się kobiecie, ktorej noga nadal dokuczała, a z nosa sączyła się ciągle krew.


Spoiler:

Przepraszam za zwłokę i jakość, ale miałam pewien zastój i brak weny.

Offline

 

#12 2017-04-15 22:15:20

Nasturcja

Dziecko Niespodzianka

Miano: Nasturcja
Rasa: Człowiek
Wiek: 23

Re: Kordegarda

- Jak mi nie dasz czystego bandaża, ty niewyżyty żołnierzyno - ryknęła Nasturcja, nie omieszkając nawiązać do paru nieprzyjemnych uszczypnięć, które jej sprzedano - to możesz potrzebować wprawnego nekromanty, żeby ze mną pogadać!

Kląc na rwący boleśnie mięsień zranionej nogi dotarła do posłania ze słomy, kopnęła kilka razy, by wygonić ewentualne szczury, a wreszcie klapnęła ciężko na miejsce. Dopiero wtedy zwróciła się do łypiącego na nią brudasa:

- A ty się czego gapisz?

Jej ton był całkiem miły i serdeczny, bowiem mimo wszystko nie chciałaspłoszyć tego człowieka. Mogła tu koniec końców posiedzieć naprawdę długo.


Karta Postaci  | Monety: 150 KN

Offline

 

#13 2017-04-17 17:48:13

Dziki Gon

Miecz przeznaczenia

Re: Kordegarda

Żołnierz nie zwracał już na nią uwagi. Do jej uszu doszedł jeszcze rubaszny śmiech, dalece lekceważący jej groźby, czemu na dłuższą metę dziwić się nie można było. Tak więc, Nasturcja właśnie została zamknięta w ciasnej, śmierdzącej celi ze zranioną nogą, posądzona o morderstwo jakiejś prostytutki, bo przecież łatwiej jest kogoś oskarżyć, zamiast znaleźć winowajcę. Jednakże czy nie była to poniekąd jej wina? Przecież sama siebie pogrążyła, mogąc wszakże jeszcze jakoś się wywinąć strażnikom. Może słówko lub dwa by pomogły, ewentualnie moneta... a tak to była dosłownie w ciemnej dupie.

Coś pisnęło i rzeczywiście ze trzy szczury wybiegły ze słomy i umknęły bezproblemowo za kraty. Gdy Nasska usiadła na prowizorycznym posłaniu i zapytała młodzieńca, ten zdaje się wzruszył ramionami i odpowiedział jej.

— Nie mogę? Nudno tu, a nim po mnie przybędą jeszcze minie kilka godzin. To się gapię — brudasek uśmiechnął się zaraz życzliwie. — Na taką panienkę to nawet szkoda byłoby się nie patrzeć. Za co tu trafiłaś tak w ogóle? Za niewinność? — prychnął, żartując sobie z tego nieco, chociaż cały czas nie brzmiał specjalnie wrogo lub nawet lubieżnie. Dało się go polubić.

Offline

 

#14 2018-01-04 22:03:43

Nasturcja

Dziecko Niespodzianka

Miano: Nasturcja
Rasa: Człowiek
Wiek: 23

Re: Kordegarda

Nasturcja westchnęła i opadła wreszcie na siennik. Wątpliwe, czy wygoniła pchły, wszy, karaluchy i innych lokatorów mniej inteligentnych od szczurów, ale już trudno. Ucisnęła nasadę nosa, pochylając głowę do przodu, by zahamować uciążliwe krwawienie.

- Za niewinność to nie - powiedziała. - Bardziej za bycie w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. - Milczała chwilę. - No i za zbytnią ciekawość. I pewną porywczość charakteru, niewskazaną, zdaje się, w kontaktach z tutejszą strażą.

Nawet ciekawe to było. Takie analizowanie powodów, dla których znalazło się w czarnej dupie.

Ostatnio edytowany przez Nasturcja (2018-01-04 22:04:36)


Karta Postaci  | Monety: 150 KN

Offline

 

#15 2018-01-25 21:53:05

Dziki Gon

Miecz przeznaczenia

Re: Kordegarda

Pierwszy raz ze strażą masz do czynienia? — prychnął chłopak, ani chybi zamierzając się zamknąć. Znalazł sobie kogoś do rozmowy i przestało go obchodzić, czy ten ktoś również ma ochotę gadać. — Tutaj albo przytakujesz, albo dostajesz po mordzie, jak widać. Jak jesteś niewinna, a nie trafi ci się srogi skurwiel, to masz nawet szansę się wytłumaczyć. Rzecz jasna nie za darmo, ale świat nie jest miłym miejscem. Tym bardziej, jak pierwszy raz siedzisz. Nie jak ja, mnie już znają i kurwicy dostają, jak widzą moją gębę.

Brudny młodzieniec brzmiał całkiem wesoło jak na sytuację, w której się znajdował, a także całkiem sympatycznie.

A co się stało? Znam większość tutaj, powiem ci, z kim najlepiej i jak gadać.

Ostatnio edytowany przez Dziki Gon (2018-01-25 21:53:37)

Offline

 
POLECAMY: Herbia PBF Everold

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.pokemon-adventure.pun.pl www.wspolnotajp2.pun.pl www.zslia.pun.pl www.moherpowerpaintballteam.pun.pl www.politologia07.pun.pl