Ogłoszenie

Vatt'ghern pod przeniesiony! Znajdziesz nas teraz tutaj

---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ----------------------------------------------------

#1 2018-02-11 20:19:38

 Ivan

Wieczny Ogień

Podwórko za bramą

https://i.imgur.com/w2ytqbe.png


Średniej wielkości podwórko mieszczące się na północnych obrzeżach Zachodniego Bazaru, w niedalekim sąsiedztwie Bramy Wielkiej. Kilka z nielicznych budynków mieszkalnych tej dzielnicy piętrzy się ku niebu swoimi zabytkowymi fasadami, wytyczając z trzech stron zamknięty obręb placu, ujętego dodatkowo w ramy dwóch różnej wielkości żelaznych bram od  północy i południa. Podłoże wyłożone miejscami wyślizganymi kamieniami różnej wielkości, zagracone luźno stojącym wozem w typie dwukółki oraz kilkoma skrzyniami, których większość ulokowana została pod murem jedna na drugiej. Jest też kilka kamiennych stopni prowadzących w górę do niewielkiego, zdobionego dwoma prostymi i wmurowanymi kolumnami portalu z drzwiami. Poza luźnymi pakunkami oraz pojedynczymi deskami nie znajdziesz tu śmiecia, sznurów z praniem ani śladu bytności zwierząt oraz żebraków, jako że te oraz tamci zatrzymują się za mniejszą bramą, respektując wytyczone przez nią granicę. Brak „dzikich” współlokatorów, smrodu moczu i alkoholu i względny porządek każe przypuszczać, że niniejszy kompleks budynków, oprócz kilku mieszkalnych kamienic stanowi zaplecze jakiegoś dobrze utrzymanego interesu.


Ale nie martw się, przyjdzie zima, przyjdzie wojna, będą nowe oblężenia i grabieże.

Offline

 

#2 2018-02-11 20:28:07

Dziki Gon

Miecz przeznaczenia

Re: Podwórko za bramą

Gdy wychynął zza winkla, podążając za biegnącym za przedzie łebkiem, zastał go machającego mu zza prętów otwartej właśnie bramy. Miejsce faktycznie mogło im się nadać do treningu, jako że przestrzeni było dosyć a w pobliżu nikogo postronnego ani niepożądanego, wliczając w to nawet wszechwiedzące i wszędobylskie stare baby wystające z okien w poszukiwaniu sensacji lub pożywki dla plotek. Młody podrygiwał sobie wesoło wokół zastawionego pakunkami dwukołowego wozu porzuconego na środku placu, wymachując przy tym dwoma atrapami i markując nimi udawane sztychy.

Mówił pan, że nie jest obywatelem, ale jest pan z Redanii, nie? Ale był pan też na wojnie i w innych krainach, prawda? W jakich? Jak tam jest?

Offline

 

#3 2018-02-11 21:15:31

 Kanel

Starsza Krew

Miano: Rysław Payens
Rasa: Człowiek
Wiek: 26-29

Re: Podwórko za bramą

Szybkie nogi i niezły refleks - to dobrze rokowało.

- Na Skellige choćby. - Odparł, rozglądając się po nowym placu ćwiczeń. - Tam każdy rodzi się wojownikiem a przynajmniej tak mawiają miejscowi. Ciekawy to naród, hardy, dumny i waleczny. No i honor... - Spojrzał na młodego. - Każdy tam, prawie każdy, pilnuje swego honoru jakby najcenniejszego skarbu. Jeno nie myl honoru z dobrocią, bo możesz dostać od wyspiarza honorowy wpierdol korekcyjny. - Uśmiechnął się. Ta... Honorowy Wpierdol Korekcyjny Pierwszej Kategorii odznaczeniem dla wyjątkowych idiotów. - Da się ich lubić, kiedy przekonasz ich do siebie. Mają wspaniały miód, doskonałe mięsiwa, piękne pieśni i zawsze skorzy są do bitki. A wierz mi, byków wśród nich niemało... Znaczy ludzi wysokich i silnych, co znają się na bitce. Żyją zaś ci ludzie z połowów, handlu i grabieży... Często gęsto handlują tym, co porwą albo zrabują. Zdawałoby się, że to taka dzika banda, ale oni jeno żyją tak, jakimi ich świat utworzył. - Pokiwał głową. - Trudny żywot i ciężka natura wymogły na nich siłę, brak zaś wielu dóbr zachęcił do grabieży. Dobra... - Klepnął się pod boki. - Później Ci poopowiadam, teraz Ty mi powiedz, czy coś z szermierki kojarzysz... Postawy, cokolwiek? He... - Niby sam przebył cały tok nauki od początku ze swym mentorem, ale w roli nauczyciela czuł się jeszcze zupełnie zielony. Obaj byli zieloni... To jest, trenował i uczył czasem kompanów z woja, ale Ci już sami sporo wypracowali a on tylko sprzedawał im korekty - przynajmniej tym, co mogli sobie pozwolić na miecz albo tasak.

Tak czy siak, zaprezentował młodemu cztery podstawowe postawy starej szkoły - bo nowe ciągle się rodziły, przechodziły próbę i ostawały się lub umierały. Stara szkoła dobrą była jednak bazą i poznając ją, zawsze można była wiedzę tą uzupełniać.

No to tak... Z dachu, Dach, Wół, Pług i Głupiec - pięć podstawowych postaw. Póki co demonstracja, aby skłonić do zadawania pytań.

Ostatnio edytowany przez Kanel (2018-02-12 11:40:09)


Na wiosnę wszystko się pierdoli

Karta Postaci  | Monety:  2 korony i 95 denarów

Offline

 

#4 2018-02-12 20:41:44

Dziki Gon

Miecz przeznaczenia

Re: Podwórko za bramą


Dzieciak przestał na moment skakać jak mała pchełka i ganiać jak psiak za ogonem, poświęcając chwilę spokoju na wysłuchanie opowieści nauczyciela. Jego rozwarta gęba o której domknięciu jakoś mu się zapomniało, sugerowała ewidentną fascynację tematem.

Rodzą się wojownikiem? Czyli to tam są najlepsi szermierze? A znał pan jakiś osobiście? Co potrafili? — zapytał, podchodząc bliżej i zaraz wyłapując nowy termin, warty odnotowania i zapamiętania. A żeby wspomóc ten ostatni proces powtórzył to na głos z pewną emfazą. — Honorowy wpierdol korekcyjny. —  Oczy zaświeciły mu się pełne ciekawości, gdy zastanawiał się kiedy sam Rysław nauczy go czegoś takiego.

Zapytany o znajomość szermierki, młody zastanowił się moment, szurając ciżmą po kamiennym podłożu placu i podskoczył delikatnie w miejscu, gdy sobie przypomniał.

Jak ma się miecz, to można nim żgać! — zreplikował dochodząc do teoretycznie słusznych i poprawnych wniosków. Choć mało rozbudowanych. —  Iii albo ciąć. Z tego co wiem więcej się żga, ale cięciem, takim o, z zamachu można uciąć komuś głowę, a to też bardzo boli. Tak jak mistrz małodobry, jak prowadzą na śmierć jakiegoś wielmożę na Wiesiołki.

Gdy przeszli do prezentacji, młody patrzył uważnie, choć w pewnym ruchu, po każdej pozycji przyglądając się nauczycielowi z kilku stron, taksując go od stóp do głów. Nawet je połapał, całkiem udatnie powtarzając niektóre z nich. Woła bardziej zmałpował niż powtórzył, nie stosując w nim chwytu naprzemiennego i robiąc nieco zbyt mały rozkrok. Z pługiem poszło zdecydowanie lepiej, choć w pierwszej chwili odruchowo chwycił przy nim nie tylko za rękojeść, ale też za podstawę ostrza, choć nadal w miejscu gdzie w większym mieczu znajdowałoby się ricasso.Przy dachu, zgarbił się nieco, pochylając głowę i wysunął do przodu, lecz zaraz poprawił jeśli Rysław preferował wykonywać tę pozycję w inny sposób. Głupca, jako leworęczny, zrobił z prawej, stuknąwszy czubkiem drewnianego sztychu w podłoże, bardziej z nadmiaru energii niż świadomego błędu. Zainteresował się również tą pozycją bardziej niż poprzednimi, zadając pytanie.

Fajna. Ale dziwnie tak. Co się robi z takiej pozycji? Chyba nie tnie? A może... Dałoby się tak na odwyrtkę, podnieść to ostrze do góry i ciach, kogoś w torbę?

Offline

 

#5 2018-02-14 00:28:07

 Kanel

Starsza Krew

Miano: Rysław Payens
Rasa: Człowiek
Wiek: 26-29

Re: Podwórko za bramą

- Szermierze?... - Powtórzył. - Tak, masa wśród nich dobrych szermierzy, ale ich szermierka wygląda inaczej niż nasza. Ich dużymi tarczami nie operuje się wcale tak łatwo, jak mogłoby się zdawać, zaś porządny wojownik z wysp to potrafi i umie osłaniać swoje ataki własnie tarczą. Wielu ceni tam topory i faktycznie, gdy braknie miejsca a wróg ma ową sporą tarczę, to taka cięższa broń, zdolna też zahaczać ranty, bywa bardzo zdatna.

- Czy znałem? Pewnie... No choćby Uve Dwie Twarze, co miał bliznę od czubka czoła do podbródka. Bił się nieźle, włócznią i mieczem, i gdy już przeszedł do natarcia... Uch, trudno mu było odebrać inicjatywę, taki prędki był i tak pewna była jego ręka. - Pokiwał głową, wspominając tego popierdolonego oszołoma.

- Aha... Kobiety i szlachta mają prawo do miecza, nas byliby inaczej załatwili. - Uśmiechnął się. - A wiesz... Ten miecz małodobrego, kata znaczy, on śpiewa. Znaczy gwiżdże, gdy nadciąga śmierć. Skazaniec spina kark i idzie gładko. - Teraz się zaśmiał. - Po to ma te otwory... Tak mówią. Ha... ale taka posada kata... wcale niezła rzecz, płacą miło i jeszcze można sobie dorobić, bo każdy kat prędzej czy później się na składaniu i zszywaniu pozna. Ta, jak byś nie mógł znaleźć medyka, szukaj kata.

Jeśli chodziło o pozycję wołu, po prostu go upomniał o właściwym ułożeniu rąk i zapewnił, że w ruchu to już samo przyjdzie z tego względu, iż będzie miał ręce na chwycie i ich ułożenie będzie naturalne. Zapowiedział mu, że sam będzie musiał wyczuć, jak będzie najwygodniej mu wykonywać tą postawę i jaki chwyt na broni będzie dlań odpowiedni - każdy to robił troszeczkę po swojemu i nie było co się przejmować, że jelec mistrza idzie pod trochę innym kątem czy, że ów trzyma kciuk na głowni.
Rozstaw nóg miał być przede wszystkim wygodny dla użytkownika - nie było dokładnych miar. Inna sprawa, jeśli stanął naprawdę wąsko - w tedy dał mu korektę.

Chwyt za podkrzyże do była nieco inna bajka, ale przy przechodzeniu z postawy do postawy nie zmieni ułożenia a pierwszy chwyt za miecz... po prostu będzie musiał ręką trafiać tam, gdzie trzeba.

- Plecy prosto, bo będzie tobą telepało przy ataku. - Upomniał. Balansowanie ciała musiał sam wypracować na treningach - tak jak wygodny dla siebie krok. Jednak proste plecy były zasadą.

Dla głupca nie miało to znaczenia ale wyjaśniało, czemuż mogły mylić się młodemu ręce. No ale... jeśli by się na siłę forsował i próbował kropka w kropkę powtarzać po Rysławie, to ów go po prostu napomni, aby brał wzgląd na swą rękę dominującą i to z niej czynił tą tak zwaną "uzbrojoną".
Czy był zdziwiony? No, młodemu to dobrze wróżyło, będzie miał łatwiej. Niemniej, lepiej aby się taki znowu wyjątkowy - Rysław miał leworęcznego znajomka i w końcu na nim się oćwiczył, także jest to kwestia przyzwyczajenia aby nieznane stało się powszednie.
- Hmm... Tak, możesz atakować fałszywym ostrzem. Fałszywe lub też krótkie ostrze to jest to, które spogląda na ciebie. - Pokazał mu palcem. - Możesz też pchnąć albo zejść, zbijając atak przeciwnika i kontratakować. Wiele zależy od dystansu jaki was dzieli i od tego, co robi przeciwnik. Ale... - Podniósł paluch do góry. - O tym kiedy indziej.

- Teraz... - Chwycił swą drewnianą broń, ustawił się w pozycji dachu i przeszedł do lewego pługa, potem płynie głupiec, wysoki dach, znowu lewy pług, dach, głupiec, prawy wół, koniec. Kolejny raz układ był zupełnie inny a każdej zmianie towarzyszył krok do przodu - nie bawił się jeszcze w zejścia i trawersy, nie bawił się też w zmiany postaw za pomocą ataków. - Zanim nastąpi walka, szykujecie się do uderzenia. Trwanie w jednej postawie to śmierć. Bezruch to śmierć. Przewidywalność to śmierć. - Popatrzył na ucznia. - Wiesz, ilu nowych gubi się w tym ćwiczeniu? He... Sporo. Za długo myślą, są powtarzalni a kiedy dołożyć im ruch, zaczyna się cyrk. Dlatego musisz to ćwiczyć, musisz być dla przeciwnika nieprzenikniony aby on przeciw tobie łatwo taktyki nie mógł dobrać i zmuszony był odpowiadać na ciągłe zmiany. - Odkaszlnął w kułak. - No... Przećwiczy  kilka razy postawy, a potem spróbuj w miejscu zmian. I pamiętaj, plecy proste a nogi ugięte, nie na odwrót.

Patrzył i korygował, jeśli trzeba było.


Na wiosnę wszystko się pierdoli

Karta Postaci  | Monety:  2 korony i 95 denarów

Offline

 

#6 2018-02-14 13:42:57

Dziki Gon

Miecz przeznaczenia

Re: Podwórko za bramą

Tarcze? Będziemy ich potrzebować? Nauczysz mnie nimi walczyć? I tą, inicjatywą też, jak ten Uwe?

Młody zmarszczył czoło przypominając sobie coś i wyraźnie markotniejąc.

A. To ja nie słyszałem, żeby gwizdał bo zawsze mnie do tyłu wypchli i w gwarze nie było nic słychać, bo gadali i krzykali. Raz widziałem taki miecz o którym pan mówi, taki ścięty, bez czubka i z dziurkami. To one gwizdają? Sprytne. Jej, ale wszystkie miecze którymi pan małodobry ścinał były wielkie, większe ode mnie! No, i umieją też nastawiać kości i niekości, bo jak kiedyś Rozbrat zwichnął sobie ramię to poszedł do nich i mu je naprawili. I mówił, że znają się nad tym najlepiej na całej północy, tylko trzeba się przedtem sciulać, bo boli jak kurwa mać. Rozbrata musi często coś boleć, bo często mówi, że chodzi się sciulać...

Młody słuchał korekt. Przy wole, gdy już złapał jak należy, poszło sprawniej, także względem naturalniejszego ułożenia. Pozycję wykonywał w miarę poprawnie i tak jak mu wygodnie, trudno było oczekiwać po łebku, że będzie trzymał miecz tak samo jak dobre kilka razy większy od niego Rysław. Nie przejmował się więc nic a nic.

Nogi szerzej i lekko ugięte, plecy prosto. Żadna filozofia, szybko się skorygował.

Spogląda? —  nielat przyjrzał się swojemu mieczowi, obracając go na drugą stronę jak gdyby spodziewał się się wyszukać na nim łypiącą nań parę oczu. — A, a dobra — urwał, szykując się na „teraz”.

Zajął pozycję, zdecydowany powtarzać sekwencję zaprezentowaną przez Rysława. Głupiec, wysoki dach, zawahał się przy pługu, zapominając co teraz, poprosił o przypomnienie. Potem zmienił w dowolnej kolejności, dokładnie choć z sekundowymi przerwami między każdą, dla przypomnienia jak to szło. Pomotał się też trochę, gdy przyszło do kroków, więc sekunda towarzysząca każdej przerwie była poświęcana na zatrzymanie się. Niemniej postawę miał już dobrą, a ręce giętkie i szybkie. Patrząc na rzecz okiem eksperta, Rysław mógł uznać to za udany debiut, zawierający w sobie wspomniane i przewidziane przez niego błędy typowe dla nowicjuszy. Gdyby rozum nadążał za ciałem, nie miałby się do czego przyczepić. Jako wyrzekł, kwestia ćwiczeń i wyrobienia sobie właściwych odruchów.

Same ćwiczenia bawiły dzieciaka, jak większość małych chłopców obcujących z drewnianymi mieczykami. Chętnie trzymał go w rękach, obywając się z bronią oraz jej właściwościami.

A jak się bije? I czy trzeba tak przemieniać pozycję po każdym ciosie? — spytał, nie przerywając przeplatania kolejnych pozycji, starając się wykonywać je coraz szybciej. Pomny na naukę starał się je zmieniać, by nie powtarzać w kółko tej samej sek