Ogłoszenie

Vatt'ghern pod przeniesiony! Znajdziesz nas teraz tutaj

---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ----------------------------------------------------

#1 2014-12-08 19:59:15

Licho

Okruch Lodu

Miano: Alsvid
Rasa: człowiek
Wiek: 20 — 25

Karczma „Rajza”

http://oi59.tinypic.com/nl7mu0.jpg


Największy budynek w całej osadzie, duma i chluba Vizimbory, nieomalże na miarę wyhodowanego onegdaj w miejscowym chlewiku knura-czempiona. Większy drewnianymi fasadami, przestronną salą po niegdysiejszej stodole, stajnią i przybudówkami krytymi strzechą nawet od chałupy sołtysa. Rajza cieszy się estymą i uwielbieniem miejscowych, jakby z beczułek powytaczanych pod ściany głównej izby tryskało płynne złoto, a w przerobionych ze stanowisk dla zwierząt, przytulnych wnękach z ławami lza było wylegiwać się na jedwabiach i aksamitach zza mórz. Zaiste, jako jedyna pod murami Novigradu, umiejscowiona podle traktu, u wjazdu do osady gospoda nie musi martwić się konkurencją. Starczy ino noc — nawet mniej — spędzona pod wspartym ślicznie rzeźbionymi, starymi krokwiami dachem Rajzy, by pojąć, że jej estyma jest wszechmiar zasłużona. W piwie nie lza uświadczyć źdźbła zboża, samogon gospodarza iści wykręca pysk, a po zamiecionym klepisku nawet kury nie ośmielają się paskudzić. Karczmarz gości —  póki ci mili są wsi i ogładni — zwykł podejmować serdecznie, jak gdyby witali do Trzech Lwów, zaś liczyć, jakby prowadził jeno skromną stajenkę. Dobry wikt i opierunek, izdebka na poddaszu oraz obrok dla wierzchowca kosztuje, ni chybi, lecz wart jest swej ceny. Miejscowym z gospodarzem żyje się za pan brat, gorzałka płynie po zniżkach, a w co weselsze noce i darmo. Rajza zdaje się stanowić wspólne dobro całej Vizimbory, o której dobrobyt dbają nie tylko jej właściciele. Co więcej, jako jedyny w okolicy budynek ogrodzona jest wysokim, zaostrzonym częstokołem i rozwierana bramą na podwórze — pełni rolę pierwszego miejsca, do którego lza brać nogi za pas, kiedy na wieś idzie niebezpieczeństwo.

Właściciel, Stary Otto, prowadzi karczmę od dawien dawna i nie zdaje mu się prędko brać do umierania oraz zdawania majątku w ręce swych trzech synów. Zwykł powtarzać, iże sam prędzej na ich grobach zatańczy, niźli powierzy ofermom i pijakom dorobek swego życia. Niestety, taki właśnie los zdaje się czekać
Rajzę, kiedy lata w końcu dogonią żwawego starca.

Ostatnio edytowany przez Licho (2015-02-01 20:54:45)


http://i.imgur.com/oSvPbdj.png
Dhu Feain, moen Feain... | Karta Postaci  | Monety: 50

Offline

 

#2 2015-11-17 16:59:30

 Pusty

Dezerter

Re: Karczma „Rajza”

Blaine wstał ze swego posłania. Karczemna izba faktycznie była dobrej jakości, gdyby ją porównać ze wszystkimi spelunami, w których miał wątpliwą przyjemność spędzać noc. Aishele zostawił w stajni, ufając, że gospodarz zajmie się dobrze jego wiernym wierzchowcem. Bolała go z lekka głowa, miał z lekka suche usta. Pozostałość po wczorajszym trunku, którego gospodarz zwany Ottem mu nie szczędził. Sympatyczny staruszek. Wstał, by rozprostować nogi. Przeszedł kilka kroków po pomieszczeniu i jego wzrok powędrował ku księdze. Doskonale wiedział, kto je zabrał. Pozostawało tylko pytanie 'dlaczego?' Wątpił, by ten cholerny grubas miał jakikolwiek talent magiczny, mimo, że zawsze interesowała go ta sztuka. Najpierw przez myśl, przemknęło mu "chędożony grubas", ale doszedł do wniosku, że nawet knur nie tknął by tak masywnego i brudnego cielska. Pusty nałożył na siebie strój: skórzane spodnie i koszulę. Nie chciał się za bardzo wyróżniać spośród tłumu. Otworzył grymuar, wertował strony aż znalazł ubytek. Usiłował sobie przypomnieć, jaka treść została usunięta z tomu, jednak nie sposób było spamiętać całą księgę czarów. Wyjrzał przez okno, z którego było widać poranną panoramę wsi. Chłopi zbierali się do pracy, jedni szybciej, drudzy wolniej, a nieliczni już byli na polu. Po raz kolejny zapiał kogut. Zebrał swoje rzeczy do juków i wyszedł do głównej sali, gdzie jak karczemna dziewka zbierała ostatnie kufle ze stołu. Położył juki tuż przy krześle najbliższego pustego stolika przy ladzie i poszedł do baru, by zamówić jeszcze jedną kolejkę przed odjazdem do Stolicy. Tam bowiem czekała na niego praca, a ostatnio brakowało mu takowej. Popijając samogon myślał o sprawie, która spędzała mu sen z oczu od ostatnich kilku dni.

Offline

 

#3 2015-11-19 01:17:19

Dziki Gon

Miecz przeznaczenia

Re: Karczma „Rajza”

Dobry dzionek, moiściewy. — Otto, żwawy staruszek o wyglądzie dobrotliwego dziadunia, przetarł blat stołu, stawiając przed gościem dwa skórzane kubki oraz dzbanki w tej samej liczbie. Jeden z nich napełniony tym samym trunkiem, którego nie szczędził mu poprzedniego wieczoru i dziś również nie zamierzał, drugi — najzwyklejszym sokiem z jabłek, bystro i snadnie domyślając się, suchości w ustach gościa wywołanej ekstensywnym spożywaniem pierwszego specjału.

Nie zostaniecie z nami dłużej? — zapytał, ruchem brody wskazując na bagaż, który gość przyniósł tu ze sobą. Oprócz ich dwóch, w gospodzie nie było nikogo, nie licząc dziewki służebnej, która zaniechawszy obowiązków poprzedniego wieczora, dopiero teraz sprzątała kufle i naczynia po wczorajszych klientach.

Pewno spieszno wam do Novigradu, co? — zagaił przyjaźnie, wycierając ręce w poplamiony fartuch i ruszając wartko, choć z lekkim utykaniem, przez pustą izbę do znajdującej się za szynkwasem kuchni.
Na bal maskowy?— dodał, wracając z parującym półmiskiem kaszy suto zaprawionej omastą, którą wraz z drewnianą łyżką postawił przed mężczyzną. — Widziałem, że macie kostium wyrychtowany jak na tę okazję. A przed wami był już tu taki jeden, też z maską. Ino mrukliwy jakiś, w ogóle gadać nie chciał. — Otto machnął ręką, czoło, zmarszczone próbą przypomnienia sobie poprzednika Blaine'a, wygładziło się częściowo, pozostawiając na sobie wyłącznie bruzdy wywołane wiekiem i szerokim uśmiechem.

Trzeba wam jeszcze czego?

Offline

 

#4 2015-11-20 19:17:29

 Pusty

Dezerter

Re: Karczma „Rajza”

- Czy dobry to się jeszcze okaże! - Rzekł z miłym uśmiechem na powitanie Blaine. Widząc, że właściciel tego znakomitego przybytku szykuje już dla niego napitek, dodał. - Dzisiaj zrezygnuję z twego samogonu, chyba, że napijesz się ze mną na pożegnanie. Przede mną jeszcze troszeczkę drogi, jednak zjawię się tu jak najprędzej. W życiu nie spotkałem karczmy, która by oferowała tak dobry trunek!
Mówiąc te słowa, nalał sobie soku do kubka. Polubił to miejsce, można było odpocząć od wszystkich problemów, popijając alkohol, który faktycznie mu smakował.

- A właśnie! - Przypomniał sobie. - Ucieszyłbym się, gdybyś przygotował mi butelkę Twego specjału na drogę.
Pustego zaciekawił ów jegomość z podobnym strojem do jego. Spodziewał się, że wie kim jest. Spytał więc:
- Ach, Novigrad. Podobno piękne miejsce, stolica świata! W końcu będę mógł ujrzeć na własne oczy, czy pogłoski mówią prawdę. A co do stroju, to faktycznie zaproszono mnie na ten przedziwny bal. A kimże był ów małomówny przybysz? Na pewno wspomniał skąd, czy dokąd jedzie! Z resztą, możliwe, że jeszcze się z nim zobaczę. To ostatnie zdanie faktycznie było niedalekie prawdy. Gdy tylko półmisek z zupą pojawił się przed nim, począł jeść. Na ostatnie pytanie odpowiedział, wręczając karczmarzowi sakwę monet:
- Nie, Poradzę sobie. Macie tu ile trzeba za gościnę, mnie jednak czas nagli. Do zobaczenia niebawem!

Offline

 

#5 2015-11-21 03:39:15

Dziki Gon

Miecz przeznaczenia

Re: Karczma „Rajza”

Oj, napiłbym. — westchnął Otto oblizując usta. — Kiej znachorka zabroniła, wielmożny. Zdrowie już nie to, a i gospodarzowi popijać we własnym obejściu nie wypada. Ale radym, że wam smakuje — dodał ucieszony i człapiąc ku szynkwasowi po gąsiorek, zaraz wrócił z powrotem i wziął się za przelewanie doń zawartości dzbanka.

Novigrad. — kolejne westchnięcie wyrwało się z cherlawej piersi starca. — Było tu zajechać przed wojną,  pewno spodobałoby się wam tedy bardziej. We mnie już umarła miłość do tego miasta. Zresztą... — Oberżysta urwał na moment, nad podziw zręcznie zatykając szyjkę gąsiorka korkiem i podsuwając Pustemu. — Czy u nas w Vizimborze gorzej? Gości a przyjezdnych nie brakuje, tedy wszystko co w świecie szerokim się dzieje wiemy a znamy. A i zabawić się tu też można. I taniej! — dodał unosząc sękaty, powykrzywiany palec.

Do Novigradu. Tyle powiedział — Otto podjął temat zaindagowany o poprzednika. — Zły był kiedym ochędożywszy jego pokój, ruszył z barłogu jego sakwy z dobytkiem. Taki rankor go chwycił jakby go bez mała giez uciął prosto w nos. — Staruszek pokręcił głową, uśmiechając się nieznacznie. — Za wiele żeśmy nie gadali. Poważny i utuczony jak wieprzek. Od początku widać, że wielkie panisko. A i też się obraził na mnie po tym jak zwróciłem mu uwagę, żeby trzymał łapy z dala od Lijki — stwierdził skinąwszy w kierunku dziewczyny, odliczając z sakiewki dokładnie tyle ile trzeba za gościnę, po czym nieco lżejszą, zwrócił ją gościowi.

Pytajcie przy bramach! I w karczmach! Oni zawsze wiedzą! — krzyknął jeszcze przez wychodzące na podwórze okienko do oddalającego się gościa po czym zniknął we wnętrzu gospody wracając do uwijania się przy robocie, której w "Rajzie" nigdy nie brakowało.

Offline

 

#6 2015-12-01 23:42:03

Matteo

Dezerter

Re: Karczma „Rajza”

ZE WSI

-Z daleka. I z bliska. Czuję się obywatelem świata całego mości panie, nijak więc nie da się mówić o odległościach. Teraz wracam z Oxenfurtu, gdzie odświeżyć śmiałem wspomnienia żaczej młodości... - paplał Matteo maszerując w stronę drzwi które szybko otworzył i zauważywszy starszego jegomościa zamiatającego akurat brudną słomę z podłogi skłonił się przesadnie nisko i śpiewnym głosem zakrzyknął:

-Witajcie mości karczmarzu! Zaszczyt to nielichy gościć w waszej przepięknej oberży i rad jestem widzieć was w zdrowiu! Zdrożeniśmy z moim towarzyszem jak kurier królewski, toteż nie szczędź nam jadła i napitku a ja w zamian uraczę was pieśnią a mój druh - wskazał ręką na wchodzącego właśnie wojaka - na pewno nie pożałuje monet!
To mówiąc jednocześnie rozpiął kilka pierwszych guzików skórzanego kubraka i przesunął zawieszoną na pasie lutnię z pleców na klatkę piersiową.

Offline

 

#7 2015-12-02 01:23:25

Szczur

Kwestia ceny

Miano: Griffin
Rasa: Człek
Wiek: Około trzydziestki

Re: Karczma „Rajza”

- Hoho! I to wy mnie nazywacie światowym? Trochę zazdroszczę, panie, bowiem to musi być prawdziwie wolne życie. Gdzieś też żem słyszał o takich jak waść. Globaliści na nich się mówi czy jakoś.
Ech te artysty.
Wojak przywiązał Piwoszkę przy korycie z wodą. Na odchodne zdążył poklepać klacz po szyi, nim skierował się ku karczmie.
- No to waść wykształcony jest. Chociaż gada się, że jak żeście to pięknie ujęli, "żacza młodość", to nic poza piciem na umór. I bałamuceniem dziewek. Nie, żebym uważał to za coś złego.
Szczur uśmiechnął się, bardziej do siebie niż do towarzysza. Ściągnął hełm ze swej łysej głowy i trzymając go w prawej ręce przekroczył próg gospody. Ciepło oraz zapach jadła i alkoholu od razu uderzyły w niego. Ale nie czas, nie miejsce to by móc pozwolić sobie na brak nieuwagi.
Zaraz po wejściu do środka, skupił się na wnętrzu karczmy i jej gości. Przez pierwsze kilka chwil nie zważał na artystę i Otta, wyglądając nieco nieobecnie, szukał Bertrama. W końcu jednak trza było się ruszyć, by nie wyjść na niespełna rozumu.
- Witajcie, gospodarzu. Dobrze znów zawitać w wasze progi. - powitał Otta i ruszył w kierunku wolnej ławy, usadowionej pod jedną ze ścian.
Niewiele się tu zmieniło od jego ostatniej wizyty w "Rajzie", gdy wraz ze swoimi chłopakami z oddziału jechali po raz pierwszy do Novigradu. Zatrzymali się tu i przepili nie małe pieniądze. Jak to wojsko.
Postawił hełm na stole, i ściągając rękawice odezwał się znów.
- Gospodarzu, dajcie no dzban waszego najlepszego piwa. Najlepiej jakby zimne było. Na mój koszt niech będzie. - zrobił krótką pauzę, zastanawiając się przez moment. - Do tego skrzydełka szczygłów w miodzie z pieprzem, trochę sera białego i kilka raków byście na parę wrzucili. I świeży chleb, jak macie.
Nie jadł od kilku godzin. A i kto powiedział, że te całe szpiegostwo ma być na głodnego? Więc zaszalał.
Usiadł ciężko na ławie, opierając kuszę obok siebie, a plecy o ścianę.
- Siadajcie, panie artysto. - wskazał ławę przed sobą. - Napijemy się co nieco.

Ostatnio edytowany przez Szczur (2015-12-02 01:28:41)


Karta Postaci  | Monety:   12 novigradzkich koron

Dla Temerii zrobię wszystko. Nawet się skurwię.

Offline